Ten film to taki spokojny obraz przygodowy w poetyckim klimacie. Nie znam drugiego takiego filmu.
Nieco podobny jest "Tańczący z wilkami", ale jednak "Szara Sowa" to coś innego, mniej
westernowego. Także postacie są znacznie lepiej przedstawione (reżyser daje sobie na to bardzo
dużo czasu) niż w "Tańczącym z wilkami". Do obu filmów mam duży sentyment. Oba to jedne z
moich ulubionych. Jednak o dziwo to historia życia wielkiego marzyciela Archibalda Belaney'a
bardziej mnie urzekła. Film ma wolne tempo, które pozwala nam się delektować pięknem Kanady.
Ukazuje pełne przygód życie Szarej Sowy, pokazuje w jaki sposób realizuje swoje marzenie, jak
zmienia się, zaczyna chronić przyrodę, poznaje miłość. Pokazuje także wszystkie twarze
Archibalda- jako marzyciela, Indianina, próżnego Anglika i twardziela. A także tą prawdziwą- którą
odkrył tylko przed Pony. Dziwi mnie tak niska ocena tego filmu. Dla mnie to jeden z
najwspanialszych obrazów biograficznych. Piękna historia Piotrusia Pana, który udowodnił, że
można dogonić swój cień i wznieść się ponad chmury;).