Film w moim odczuciu bardzo dobry, do którego mam duży sentyment, gdyż przypomina mi lata 90. i erę kaset VHS. Jak na tamte czasy realizacyjnie bez zarzutu, bardzo dobra ścieżka dźwiękowa i bardzo charakterystyczna rola Stevena, który po raz kolejny wciela się w łamacza kości bez skrupułów.

Najważniejsze: film nie nudzi i trzyma w napięciu praktycznie od początku do końca. Należy go traktować w kategorii czystej rozrywki i nastawić się na akcję bez większych aspiracji, w przeciwnym wypadku raczej się rozczarujemy (chociaż fani SS raczej wiedzą co ich czeka).

Brutalny, pokazujący kawałek mrocznego półświatka mafijnego nowojorskiego Brooklynu. Na plus bardzo dobre sceny pościgów, strzelaniny oraz liczne walki wręcz, które to stały się wizytówką Stevena, więc nie mogło zabraknąć ich i tu. Fabuła jakoś szcególnie nie zachwyca, a fakt, że przez cały film śledzimy drogę Stevena do schwytania i ukarania Richiego Madano może trochę irytować. Konflikt na linii stróże prawa - mafia, również daleko odbiegający od realiów, a swoboda działania Seagala i notoryczne naginanie prawa (przy jednoczesnym przyzwoleniu ze strony kolegów po fachu i nie ingerowaniu w jego poczynania), dla uzyskania zamierzonego celu, równiez nie przekonuje i niewątpliwie razi po oczach. Rozczarowuje również zakończenie, a scena potyczki Seagala i Madano wręcz komiczna. Myślałem, że takiego mafioza stać na więcej, no ale cóż, trafił na nieodpowiednią osobę.

7/10 - głównie z sentymentu, bo na tle współczesnych produkcji nie zachwyca, kolejne przyzwoite mordobicie z łamaczem kości w roli głównej, ot czysta rozrywka.