Film jest niezły, fabuła taka sobie, laski też-ale samochody super. Szkoda, że nie było takich fur w poprzednich częsciach. Brak mi w Tokio Drifcie Briana Connorsa, który pasował idealnie do tej roli. Ale najbardziej zaskoczyła mnie końcówka - pojawił sie Dom z pierwszej części, grany przez
Van Disela. I mam nadzieje, że bedzie 4 częśc, ale z Domem.