Za każdym razem gdy go oglądam mam wrażenie jakbym wstąpił na moment do raju. Szczególnie sceny, w których Dunbar odnajduje "siebie", te falujące na wietrze kłosy traw i bezkresne łąki ciągnące się aż po horyzont. Aż chce się płakać z tęsknoty za lepszym, straconym światem. Przy napisach końcowych człowiek zastanawia się nad głębią i sensem istnienia w ogóle. Ten film to Arcydzieło przez duże A. Rewelacja.
zgadzam się w zupełności z tym co powyżej zostało napisane, przepiękny film, oglądałem dwa razy wersję 3 godzinną i raz 4 godzinną i nie żałuję tych 10 godzin które zostały wyrwane z mojego życia dla tak cennego filmu :)