PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=668214}

Tajemnica Filomeny

Philomena
2013
7,4 49 tys. ocen
7,4 10 1 49141
6,9 37 krytyków
Tajemnica Filomeny
powrót do forum filmu Tajemnica Filomeny

Filomena jest jedną z najbardziej irytujących postaci jakie zdarzyło mi się oglądać. Po tym ile bólu i
cierpienia ją w życiu spotkało ze strony instytucji kościelnych dalej jest silnie związana z tą
instytucją. A gdzie uczucia złości, gniewu, poczucia niesprawiedliwości? To normalne ludzkie
odruchy. I żadnej reakcji. To aż nieprawdopodobne. Jako osoba wierząca mogła nie chcieć zemsty,
ale chęć pokazania prawdy o tym miejscu czy nawet pomoc innym matkom w odnalezieniu swoich
dzieci... A już jej zachowanie w czasie jej ostatniej wizyty u zakonnic było dla mnie nie do zniesienia.
"To nie ich wina" (o tak biedna siostra Hildegarda w imię boga sprzedawała dzieci).

ocenił(a) film na 9
kardelen

To nie przywiązanie do instytucji nia kierowało, nie zrozumiałeś filmu.

ocenił(a) film na 6
straightlines

Nie napisałam, że kierowało nią przywiązanie do Kościoła (czytaj ze zrozumieniem), tylko, że po swoich przejściach dalej była silnie związana z Kościołem (msze, spowiedzi itd.)
Na jakiej podstawie stwierdzasz, że nie rozumiem filmu? Bo nie podoba mi się zachowanie głównej bohaterki?
Może i pokazała jaką jest świetną chrześcijanką, dużo lepszą od zakonnic, ale mi się to nie podobało. Przeciętny człowiek tak się nie zachowuje wobec ludzi, którzy go skrzywdzili.

ocenił(a) film na 9
kardelen

No więc ty raczej czytaj ze zrozumieniem. Bo mi chodziło o coś innego. :)

ocenił(a) film na 9
kardelen

No więc ty raczej czytaj ze zrozumieniem. Bo mi chodziło o coś innego. :)

ocenił(a) film na 8
kardelen

Tak jak napisałaś "przeciętny człowiek".

ocenił(a) film na 8
straightlines

Dokładnie. Ona była po prostu w pełni wierząca, co może we współczesnym świecie jest dla wielu dziwne.

ocenił(a) film na 6
kardelen

zgadzam się, - nie przemawia do mnie stoicki spokój Filomeny. Nie wyobrażam sobie by nie czuc w tej sytuacji gniewu ,rozgoryczenia...
Ale ostatecznie jedna pozwoliła na napisanie tego artykułu by pokazać światu prawdę o poczynaniach zakonni, które w przeszłosci prowadziły ten dom... ogólnie smutna historia.

ocenił(a) film na 8
jacol30

Najbardziej smutna, że oparta na faktach. Do mnie nie dochodzi, że coś takiego było możliwe i pozostało bez prawnych konsekwencji ? Skończyło się na artykule i filmie ?

ocenił(a) film na 6
majkalipcowa

Szczerze to nie słyszałam o żadnych prawnych konsekwencjach. Pralnie magdalenek i zakłady dla trudnej młodzieży funkcjonowały na terenie Irlandii przez wiele lat. Dopiero po wielu publikacjach i masowym "domaganiu się" sprawiedliwości i zadośćuczynienia przez przetrzymywanych w tych zakładach i medialnym nagłośnieniu sprawy Kościół zaczął przyznawać się do nieprawidłowości. Instytucje te były finansowane przez państwo i miały charakter publiczny (państwo pozbywało się odpowiedzialności oddając "zdegenerowane" jednostki w ręce Kościoła). Mogę się mylić, ale nie słyszałam o prawnych konsekwencjach ani przede wszystkim o ukaraniu winnych. Jeśli interesuje Cię ten temat polecam filmy: "Siostry Magdalenki" (również księżkę) oraz "Szkoła dla łobuzów". Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
kardelen

Dzięki na pewno zajrzę. To wszystko przeraża ile w ludziach jest zła. Wiara- religia, instytucja, była tylko przykrywką dla jego uprawiania.

ocenił(a) film na 8
kardelen

Racjonalizacja i wyparcie - dwa najsilniejsze mechanizmy obronne ludzkiej psychiki. Dla mnie przedstawienie Filomeny w taki sposob, jest prawdziwe. Znam takie osoby. Kiedy sie z nimi rozmawia - po prostu mur. Jako osoba niewierzaca, nie jestem w stanie tego ogarnac, no bo umiem tylko racjonalnie, a racjonalnie w tym wypadku sie nie da. Najbardziej mnie przekonuje teoria, ze to sprawa jakis polaczen miedzy neuronami, albo sie je ma, albo nie.

ocenił(a) film na 6
e_wok

Oglądając jakąś historię, zwłaszcza poruszającą (jak ta przedstawiona w filmie) staram się postawić na miejscu bohatera. W tym przypadku pojawia się mnóstwo emocji negatywnych, przede wszystkim gniew i złość. Piszesz, że znasz osoby o podobnych doświadczeniach zachowujące się jak Filomena - nie mam powodu by nie wierzyć. Sama nie zetknęłam się z taką historią więc mogę jedynie domyślać się co ktoś może czuć. Mechanizmy obronne mnie nie przekonują.
Wyparcie mogło funkcjonować przez 50 lat, ale przecież zmierzyła się z historią na nowo, już nie mogła tego wypierać (i została ponownie skrzywdzona dowiadując się o utrudnianiu odnalezienia się). Racjonalizacja? Tak, tutaj na pewno występuje (do końca wierzy, że straszliwie zgrzeszyła więc zasłużyła na karę).

kardelen

Według mnie chodzi po prostu o to, że Filomena tak bardzo wierzyła w Boga, że tak jak wielu chrześcijan z podobnych klasztorów, jemu pozostawia prawo do osądu. Filomena uważa, że to nie jej powinność osądzać zakonnice.
Mówi to także sama siostra zakonna z która rozmawiają na końcu. A właściwie rozmawia z nią ten dziennikarz. "Nie będzie mnie osądzać człowiek taki jak Pan. Jezus to zrobi". Bardzo łatwy sposób na to, aby zmyć z siebie odpowiedzialność za decyzje i postawienie sobie prostych pytań. Tak działają nawet współczesne klasztory. Może nie sprzedają dzieci na lewo i prawo, przekazując je "pod stołem". Ale zamykanie się przed światem zewnętrznym, ograniczanie kontaktu, modlitwy, uznawanie za niewłaściwe korzystanie z ludzkich uciech, tak wygląda obraz współczesnych klasztorów.
Przeciw temu buntuje się Martin. I choć moja opinia pewnie jest subiektywna. Bo nie wierzę w takiego boga jakiego przedstawia mi kościół, to uważam, że żaden stwórca, jeżeli takowy istnieje, nie chce, aby ludzie nie cieszyli się tym co mają dostępne w tej piaskownicy.
Filomena jest powściągliwą, zastraszoną zmanipulowaną kobietą od jej najwcześniejszych lat. Jej przystosowanie do życia w społeczeństwie też pozostawia parę pytań. Tutaj choćby nadmienić scenę rozmowy w kawiarni na początku filmy, gdy zaczyna się śmiać z tego co mówi jej Martin.
Jakiekolwiek odruchy świadczące o podenerwowaniu i irytacji w osobie Martina, są dla Filomeny niedopuszczalne. Nie rozumie tego, że ludzie tak powinni reagować. Nie można tłumić swoich uczuć. Otwartość w eksponowaniu tego co się myśli, pomaga w zdrowym funkcjonowaniu w społeczeństwie.
oczywiście Martin w trakcie filmu też jest nie do końca porządnym człowiekiem. Ale to temat na inną dyskusję.

ocenił(a) film na 8
kardelen

Wszyscy znamy takie osoby, nawet jesli nie osobiscie. Mam na mysli rodzicow ofiar pedofilii w KK. Skrzywdzono ich dzieci, a wielu z nich nadal wypiera ten fakt. Ze to sie nie moglo zdarzyc, ze dziecko zmysla, ze jaktotak w ogole. Niektorzy nawet są w stanie łyknąć tlumaczenia, ze dziecko samo sie pchalo ksiedzu do lozka. Ja tu widze analogie do filmu o tyle, ze chodzi o te sama instytucje, krzywde dziecka i traume calej rodziny. Za KK stoi 2 tys. lat praktyki w przeorywaniu ludzkich mozgow, przez ten czas popelnil tyle bledow, naduzyc i zbrodni, ze gdyby wsrod wiernych nie zachodzil mechanizm wyparcia, to koscioly bylyby puste. Filomena jest jedną z wielu.

ocenił(a) film na 7
kardelen

W moich oczach uratowało ją jedynie to, że zdecydowała się opublikować historię. Ta jej prostoduszność i chęć wybaczenia w finale tak dramatyczna i porażająca - nie byłem w stanie patrzeć na to wszystko bez nerwowego zaciskania pięści :/

ocenił(a) film na 8
kardelen

Kardelen - jestem Katoliczką sercem i umysłem i powiem Ci, jak ja to widzę. Filemona stała się ofiarą czarnych owiec Kościoła, bo zachowanie siostry Hildegardy z postawą Jezusa nie miało nic wspólnego. Widzę tę zakonnicę jako niewierzącą tak naprawdę kobietę, która nie dostała miłości w dzieciństwie, tłumiła całe życie instynkt macierzyński, itd., a swoje zimno wytwarzała w samoobronie, sztucznie wmawiając sobie i otoczeniu, że należy cierpieć, by zbliżyć się do Boga. Mimo koszmaru, jaki urządziła głównej bohaterce, ta stara sie udawać, że może nic takiego się nie stało, że przecież za grzech musi zapłacić za życia. Już sama literatura, jaką się otaczała, pokazywała, że to prosta kobieta była. Niezwykle dobra, piękna wewnętrznie, ale jednak niezdolna do samodzielnego myślenia.

I tak, powinna była od początku chcieć ujawnić prawdę, ale nie tak, jak zamierzał zrobić to autor (wymowna scena w kawiarence), bo wtedy kierowałaby się zemstą i brakiem wybaczenia. Należałoby odsłonić tajemnicę, by dać sygnał tym czarnym owcom właśnie, iż nie są bezkarne. Dlatego dobrze jest w dzisiejszych czasach, że głośno mówi się o pedofilii, ale, niestety, jednostronnie i krzywdząco. Nie wiem, czy na takim onecie ktoś kiedykolwiek opublikował statystyki mówiące o tym, że 2% pedofili to księża, a 80% (coś koło tego, nie pamiętam dokładnej liczby) to żonaci faceci. Piszę o tym, bo może Filomena bała się właśnie takich przeinaczeń. Ale przebaczyła i to czyni ją naprawdę wielką.

Wszystkie krzywdy należy przebaczyć. Bo zemstą nic nie naprawimy, a nienawiść tylko nas będzie nadal niszczyła i utrudniała nam życie. Nazywać rzeczy po imieniu i obiektywnie nagłaśniać - tak. Ale nigdy nie pielęgnować w sobie uraz. Bóg wybacza, to i my powinniśmy.

ocenił(a) film na 8
kardelen

ONA BYŁA WIERZĄCA. Wiara to nie czczenie Kościoła, ale wyższej istoty. Ona kochała Boga, a nie Kościół. Poza tym pokazała swoją wiarę i chrześcijaństwo przebaczeniem jakim obdarowała ,,nieludzkie siostry''. To co pokazała, to przebaczenie wg mnie było jedną z kluczowych scen, pokazała w ten sposób jak wielką i silną jest kobietą.

Amelia98

I taki jest właśnie sens tego filmu. Moim zdaniem.

ocenił(a) film na 7
kardelen

Ludzie z mocną wiarą potrafią wybaczać nawet takie rzeczy. Będąc blisko Boga jest to możliwe.

ocenił(a) film na 8
kardelen

Przemyśl to. Czy gdyby Filomena się porządnie wkurzyła, zdziałałaby więcej dobrego? Bardzo spodobało mi się jak ona sama to ujęła. Gdy reporter powiedział "Jestem wściekły", ona odpowiedziała "To musi być bardzo męczące". To w sumie prawda. Gniew i pragnienie zemsty nikomu w żaden sposób nie pomagają, a sprawią tylko więcej nieprzyjemności temu, kto ich doświadcza. Nie mów jednak, że nie miała poczucia niesprawiedliwości. W końcu wybaczyła siostrze Hildegardzie i przyznała, że było to bardzo trudne. Gdyby nie czuła się pokrzywdzona, nie miałaby czego wybaczać. A jej historia mimo wszystko pomogła w ujawnieniu prawdy o tym i wielu innych niewygodnych dla Kościoła incydentach.

I tak, miała rację mówiąc "To nie ich wina". To wina siostry Hildegardy, ale cały czas zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkie siostry są takie jak ona. W końcu nawet za rządów Hildegardy były kapłanki, które sugerowały, że rodząca kobieta potrzebuje znieczulenia, a jedna z nich nawet przemyciła dla Filomeny zdjęcie jej dziecka, wbrew zakazom. Ostatecznie widzimy też jak zakon się zmienił, kiedy Filemona powróciła tam po latach - zakonnice są bardziej otwarte, życzliwe, nawet nie mają już habitów. To już nie takie same fundamentalistki, co dawniej.

Bardzo podobała mi się postawa Filomeny. Włożyła wysiłek tam, gdzie był on potrzebny (odnalezienie swojego syna), a nie tam, gdzie był zbędny (pusty, do niczego nie prowadzący gniew). Nie pozwoliła też, aby postawa nielicznych, nawet jeśli mieli kiedyś wysokie pozycje, wpłynęła na jej opinię na temat ogółu.

kardelen

Jeśli uważasz, że postawa Filomeny jest nienaturalna to radzę zastanowić się nad swoim postępowaniem w życiu. I ona wierzy w boga i potrafi patrzeć na drugiego człowieka i mu przebaczać. Kościoła w tym było mało a więcej esencji samej wiary chrześcijańskiej. Z drugiej strony w filmie pojawia się postać dziennikarza, z którym możesz utożsamiać swoje pospolite emocje i rządzę jeśli wyższość duchowa Filomeny jest ci obca.

ocenił(a) film na 6
wwiktor

Emocje, które nazywasz pospolitymi ja nazywam pierwotnymi. Naturalna biologiczna reakcja człowieka pojawiająca się na odpowiednie bodźce. Odczuwanie emocji jest niezależne od wiary czy stopnia rozwoju duchowego. Postawa duchowa wpływa na to co z tymi emocjami zrobimy (wybaczenie lub zemsta) ale nie na samo odczuwanie. Nawet święci odczuwają gniew (jedna z podstawowych emocji), ale dzięki ich postawie nie przekształca się on w agresje. I tego w filmie mi zabrakło. U Filomeny nie pojawiły się negatywne emocje (przynajmniej nie zostało to pokazane). Może i była wierząca, ale tłumaczyłabym to raczej jakimś mechanizmem obronnym lub zaburzeniem niż "wyższością" duchową.

ocenił(a) film na 6
wwiktor

Gdyby tak wybaczać wszystkim ich przewinienia i zbrodnie jak robi to Filomena, to w jakim świecie byśmy żyli?

i szczerze powiem, ze nie znam osoby pokroju Filomeny,która potrafiłaby wybaczać w ten sposób i miała mimo wszystko tak otwarty umysł jak ona,- żarliwie wierząca chrześcijanka- nawet w sprawie homoseksualizmu swojego syna. natomiast bardzo często widzę i słyszę jad wypluwany przez kapłanów i ludzi kościoła pod adresem każdego,kto śmie myśleć inaczej niż oni...

ocenił(a) film na 8
jacol30

w lepszym

a jad to jakoś tu poczułam

ocenił(a) film na 6
majkalipcowa

w lepszym? dziwna to gra - kto komu większą krzywdę wyrządzi i kto potrafi wybaczyc najwiecej...? ;-)

i w którym miejscu poczułaś tu ten jad? nie wydaje mi się,bym kogoś uraził...

ocenił(a) film na 8
jacol30

Nikt kapłanów słuchac nie musi. Gdzie Ty ich słyszysz skoro nie chodzisz do kościoła ? Zawsze mnie zastanawia, że ludzie obnoszący się jako niewierzący mają najwięcej do powiedzenia o nauce kościoła. Ja jestem sceptykiem i nie wiem w którą stronę pójdę, więc nie rzucam oskarżeń.

Nie znoszę ludzi, którzy chodzą do kościoła, a po wyjściu zaczynają krytykę.. ja nie chodzę, mam swoją wolną wolę. Ale nie mówię, że nigdy nie pójdę. Nie opluwam tych, którzy chodzą.

ocenił(a) film na 6
majkalipcowa

ja nie jestem niewierzący, a kapłanów najwiecej w TV słychac.
jestem częscią kościoła wiec mam prawo do krytyki.
Mam wrazenie,ze masz strasznie wąskie horyzonty myslowe... dyskusja nie ma sensu.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
jacol30

Tak masz rację, jestem ograniczona i dzięki, że mnie uświadomiłeś :)

użytkownik usunięty
kardelen

Szczerze mowiac dla mnie postac Filomeny jako kobiety gleboko wierzacej, katoliczki, jest bardzo przerysowana, wrecz nierealna w swojej naiwnosci i uporze, z jakim odrzuca to, co zrobily te zakonnice. Rozumiem, ze postrzega wiele spraw na swoj, religijny sposob ("one nie zrobily nic zlego, zapewnialy tym dzieciom lepszy byt") i to sie zgadza, jesli mowa o osobie, ktora niekoniecznie chce widziec w ludziach zlo i tlumaczy pozytywnie motywy, jakie kierowaly innym przy popelnianiu danych rzeczy, ale problem w tym, ze ona zachowuje sie jak mala dziewczynka, pozbawiona wlasnego rozumu w oceniuaniu ludzi, ktorej sumieniem jest zbior zasad i regul wpojonych przez klasztor w mllodosci. Gdyby chodzilo o Filomene z nastoletnich lat, zrozumialabym te postac, bo w koncu zyla w takim odizolowaniu i z nauka wpojona bez pokazania innych stron zycia poza tymi w klasztorze, ale w filmie Filomena to przede wszystkim kobieta w podeszlym wieku, ktora zna zycie, wiele przeszla i doswiadczyla, przez co z pewnych rzeczy moze wysnuc wlasne wnioski i zrozumiec sytuacje patrzac na nia z roznych punktow widzenia. Tymczasem nie, w filmie to taka katoliczka, bez wlasnego zdania, slepo zyjaca wedle nakazow Kosciola i nie dopuszczajaca do siebie mysli, ze ludzie powiazani z nim tez moga byc zli i niekonicznei dzialajacy na ludzka korzysc. Ta postac tylko utrwala stereotyp katolika-mohera.

ocenił(a) film na 6

nie rozumiesz kompletnie uczuć katolika -mohera )))) tak samo jak , biedaku, nigdy nie zrozumiesz jakie uczucia przeżywa kobieta która straciła dziecko .... Dlatego uważam , że nie powinieneś ferowac okresleniami "moher" czy "katolik"

użytkownik usunięty
malinowa123

Znam uczucia i sposob patrzenia na swiat (bardzo czesto trudny) osoby wierzacej, bo sama nia jestem, jednak postac Filomeny uwazam za przerysowana, gdyz jest to kobieta dojrzala, doswiadczona, po przejsciach i znajaca zycie, a jednak tak bardzo zatwardziala w swoich nizmiennych pogladach religijnych oraz podejsciu do ludzi zwiazanych z Kosciolem, ze az nerzeczywista z racji braku choc krzty krytyki i sceptycyzmu wobec Kosciola. Autor postu slusznie pyta "A gdzie uczucia złości, gniewu, poczucia niesprawiedliwości?". Byc moze te uczucia pchnelyby Filomene do racjonalnego podejscia do sprawy utraty dziecka przez tamte zakonnice, tymczasem ona z uporem powtarza "to nie ich wina", nie dopuszczajac nawet na chwile mysli, ze te kobiety naprawde zerowaly na sprzedawaniu tych dzieci Amerykanom i wcale nie chodzilo im o "zapewnienie lepszego bytu" tym dzieciom, jak tlumaczy to sobie glowna bohaterka.
"nigdy nie zrozumiesz jakie uczucia przeżywa kobieta która straciła dziecko' Tak, nie zrozumiem, ale jesli moge gdybac, to sadze, ze w przypadku Filomeny wiekszosc kobiet poczulaby sie oszukana, wykorzystana oraz bardzo zrozpaczona, natomiast tu mamy kobiete, ktora chce odnalezc zaginione dziecko, jednak emocje wymienione przeze mnie w niewielkim stopniu jej dotycza, bo nie chce dopuscic do siebie, ze ludzie, ktorych uwazala za absolutnie bez skazy, wystawionych na posluge Boza, wcale nie sa tak idealni, jak wczesniej sadzila. Dorastalam w miejscu, gdzie ludzie o takim mysleniu o Kosciele jest stanowcza wiekszosc - uczeszcaja na kazde nabozenstwo, chodza do spowiedzi, ksiadz jest dla nich nieomylna wyrocznia na temat tego zle a co dobre, nie pojmuja tego, ze ludzie tworzacy wspolnote Kosciola nie zawsze sa dobrzy i idealni, i czesto choc widza ich wady, za nic nie dopuszczaja do siebie mysli, ze to zli ludzie. Takich wlasnie okreslam mianem moherow-katolikow i w moim odczuciu Filomena nieco taka byla.
Ale nie oburzaj sie. To tylko moje zdanie.

ocenił(a) film na 6

to co się stało kiedyś ... nie ma sensu tego rozpamiętywać ! dlatego Judi przebacza od razu że sprzedały jej dziecko itp. Co jej by z tego przyszło , że oskrżyłaby staruszkę na wózku ? Rozpacz i żal zjadłyby Judi od środka , a starej siostrze zakonnej tylko by nawtykała czyli uczyniłaby de facto dużo złego . Wybaczenie komuś jego przewin wobec nas działa uzdrawiająco na NAS . Pozbywamy się pozycji ofiary . Postawa ofiary ma to do siebie, że skoro czuje sie taka skrzywdzona ma jakby od samej siebie przyzwolenie na czynienie zła, odpłacanie złem za zło , albo robienie jeszcze gorzej . Wybaczyć to zdecydować się na uwonienie samego SIEBIE od złego myslenia o danym czlowieku . To prawdziwa wolność . I prawdziwe chrześcijaństwo , dlatego uważam , że akurat w tym filmie dobrze to zostało ukazane . Zobacz : np. ktoś wyrolował Cię z wolnego miejsca w tramwaju . Co robisz jako ofiara następnym razem ? Wpychasz się 1-sza do tramwaju , aby tym razem nikt Cię nie ubiegł . Czyli niewybaczenie powoduje podszepty złego : wyroluj go , prześcignij, zrób sobie dobrze tym razem . A jak olejesz-wybaczysz , że ktoś Cię wyrolował to następnym razem znowu jesteś wolnym człowiekiem bez żadnych złych emocji . Pozdro od mohera :-)

użytkownik usunięty
malinowa123

Filomena nie przebacza na początku zakonnicom, tylko robi to pod koniec filmu, gdy dochodzi do kłótni między tym dziennikarzem a siostrą zakonną (ta na wózku). Wczesniej uparcie twierdzi, że zakonnice nie robiły nic złego. Czy jej początkowa postawa nie pokazuje nam nieco upartej i naiwnie wierzącej w dobro ludzi staruszki? Sercem i duszą jestem z Filomeną, bo zgadzam się z tym, co odpowiedziała temu dziennikarzowi, że ona nie musi ludzi nienawidzić tak jak on i woli widzieć lepsze strony - to naprawdę pochwały godna postawa. Tylko co ja mam poradzić na to, że ta bohaterka po prostu niezbyt przypadła mi do gustu? Tak na marginesie, wiem, że nie ma trudniejszej rzeczy na świecie niż przebaczenie komuś czegos, z czym wcale sie nie pogodzilismy, ale wiemy, że nie ma sensu chować urazy w sercu, więc zdobywamy się na ten gest, choć jest mega trudny. Naprawde to wiem. Tylko mówiąc teraz o Filomenie nie da sie nie zauwazyc, że trochę brakowało jej takiej "zdrowej" dawki sceptycyzmu do świata, a przede wszystkim ludzi. Może i lepiej widzieć lepsze strony ludzi, ale nie ma ich co szukać na siłę, bo wtedy nie widzi się tych gorszych stron. Myslę, że tu trzeba znaleźć taki "złoty środek" w sposobie patrzenia na ludzi.

Ja z kolei myślę, że ona uparcie starała się usprawiedliwić zakonnice, żeby wszystkie uczucia żalu, smutku i cała wściekłość nie wzięły nad nią góry. Po prostu powtarzała to wszystko po to, żeby sama w to uwierzyła. Może bała się, że te uczucia przytłoczą ją i nie da sobie z nimi rady. Albo, że straci wiarę, a wiara jest przecież ważną częścią jej życia.
Widać to w scenie, kiedy po kłótni z dziennikarzem idzie do spowiedzi - moim zdaniem ona po części się z nim zgadzała, miała żal do Boga za to, co ją spotkało, ale ciągle próbowała to wyprzeć ze swojej świadomości. Kłótnia te uczucia odblokowała - Filomena wychodzi z kościoła, bez spowiedzi, nie zanurzając przed wyjściem palców w wodzie święconej. To jest jedyna scena, w której uzewnętrznia swoje głęboko skrywane uczucia. Parę scen dalej zachowuje się już tak, jak zwykle - czyli znów wyparła wszystkie żale, żeby znów nie zaczęła wątpić w Boga. Ona po prostu nie chce dopuścić do siebie negatywnych uczuć, bo nie wie jak sobie z nimi poradzi i kim będzie potem.

Taka jest moja teoria ;) Co nie zmienia faktu, że mimo że jestem praktykującą katoliczką, na jej miejscu wygarnęłabym tamtej siostrze zakonnej co o niej myślę. Dziennikarz miałby moje pełne błogosławieństwo do zrobienia takiej awantury.

użytkownik usunięty
snowdog

Masz ciekawe spostrzezenie co do tego, ze Filomena bala sie byc soba, uzewnetrznic swoje uczucia zarowno pozytywne jak i negatywne, bo nie wiedziala, kim bylaby potem i jak moglaby sie zachowywac. Nie pomyslalam o tym, ale faktycznie daje nam to nieco inny punkt widzenia. I scena w kosciele jak najbardziej to pokazuje.
Dodam jeszcze, ze scena, w ktorej Filomena mowi do siostry, iz przebacza jej, jest moim zdaniem najgorzej zagrana w caym filmie. Wszystko przez to kazdy, kto kiedykolwiek zdobyl sie na ten wielki trud w zyciu, by przebaczyc komus cos naprawde ciezkiego do wybaczenia, wie ile wysilku to kosztuje, nawet w trakcie wypowiedzenia tych slow - to walka z samym soba - tymczasem w filmie Filomena mowi to tym samym tonem, jakim posluguje sie przez caly film. Nie czuc w nim ciezaru slow, ktore wypowiada do tej siostry mowiac :wybaczam ci". Mialam wrazenie, ze Judi Dench w ogole nie zrozumiala tego, co miala pokazac, wiec po prostu to "zagrala". Bo wyszlo to sztucznie i tyle. Takie moje zdanie.

W sumie nie zauważyłam tego, ale coś w tym jest, że zbyt łatwo jej poszło. Przy oglądaniu nie zwróciłam na to uwagi. Niemniej Judi Dench odwaliła kawał dobrej roboty przy tym filmie.

użytkownik usunięty
snowdog

No wlasnie - za latwo to poszlo. Co do filmu to ani rola Judi Dench nie powalila mnie na kolana, ani sam film. Nie mniej jednak fajnie, ze ktos docenil prace Judi ;)

Przeczytaj czy "łatwo poszło". Tutaj znajdziesz odpowiedź: http://natemat.pl/91929,filomena-lee-nie-bylam-ofiara-kosciola-takie-byly-czasy- judi-dench-film-tajemnica-filomeny

użytkownik usunięty
bemol33

Piszac "za latwo poszlo" mialam na mysli, ze w filmie to tak wyszlo za sprawa gry Judi w tej scenie. Nie mowilam o prawdziwej Philomenie, bo domyslam sie, ze nie bylo to latwe, dlatego mi przeszkadza, ze w filmie nie czuje sie ciezaru aktu wybaczenia.
Czytaj ze zrozumieniem :)

A niby jak miała zagrać? Przyjmując patetyczną pozę i niczym XIX wieczna diva wyrzec słowa: przebaczam? To dopiero byłby fałsz:) Jeśli nie widziałaś emocji w scenie przebaczenia i reakcji siostry Hildegardy, to tylko Twoja strata. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
bemol33

Jak to jak miala zagrac??? Czlowieku, czy Ty kiedykolwiek zdobyles sie na wybaczenie komus choc odrobine podobnej krzywdy jakiej doswiadczyla Filomena od tej zakonnicy? Masz takie cos za soba? Jesli nie, to nie zrozumiesz, o co mi chodzi i nie wygaduj jakichs glupot o sztucznych pozach a'la XIX-wieczna diva, bo nie o taki srodek aktorski mi chodzi. Jesli Tobie odpowiada taka Filoemna to prosze bardzo, w sumie nic mi do tego, tak jak Tobie nic do mojej opinii, ze w tej jednej scenie zobaczylam, ze Judi po prostu gra - gra czyli udaje - czym zburzyla cale moje wczesniejsze wrazenie o swojej roli w tym filmie. Tyle w temacie z mojej strony.

Nie wiedziałam, że jesteś ekspertem od wybaczania:) Judi po prostu gra, bo jest aktorką.
Gest wybaczenia w tej scenie jest piękny, naturalny. Żeby komus wybaczyć, to znaczy uznać tę osobę za winną i doskonale zrozumiała to siostra Hildegarda. Piękna scena. Osądził ją nie Jezus, ale tu i teraz Filomena. A figurka Jezusa gorejącego, którą kupił dziennikarz była tylko dopełnieniem. I to tyle z mojej strony.

użytkownik usunięty
bemol33

Ekspert od wybaczania? Nie, na pewno nie ekspert, ale ktos, kto ma takowe doswiadczenie za soba i wie, jakie emocje temu towarzysza. Co do tej sceny w filmie - mnie nie przekonala i nadal utrzymuje, ze to najgorzej zagrana scena. No ale skoro Tobie sie podoba i uwazasz, ze wszystko w porzadku, to chyba nie ma sie co dalej klocic, bo kazdy widzi i interpretuje ten film na swoj sposob, do czego ma swiete prawo.

Ona miała 50 lat na rozmyślania i ja jej wierzę. Do tego była gorliwą katoliczką i tu jest sedno sprawy całego filmu. Stąd jej taka postawa, a nie inna. Wg jej słów, to nie Bóg ją zawiódł, ale ludzie i przede wszystkim czasy w jakich przyszło żyć Filomenie. Ona to doskonale rozumiała.

Jeśli prawdziwa Filomena uznała interpretację Judi za doskonałą(tak wynika niezbicie z wywiadu), to w czym rzecz?
To, że Ty wybaczyłaś nie oznacza, że każdy musi przeżywać życie w podobny sposób do Twojego, czego masz dowód chociażby w tym filmie. Ile ludzi, tyle emocji.
Nie uważam naszej dyskusji za kłótnie, ot taka zwykła wymiana zdań jakich wiele na filmwebie:) Serdecznie pozdrawiam.

bemol33

Ej, ludzie, spokojnie :) Każdy ma prawo interpretować po swojemu. Nie docinajcie sobie tylko dlatego, że obie chciałybyście inaczej zobaczyć tę scenę. Kłótni tu jeszcze nie ma, ale wisicie na granicy ;)

bemol33

Swoją drogą, to fantastyczny ten wywiad. Czytam i widzę dokładnie taką samą Filomenę, która była w filmie.

użytkownik usunięty
bemol33

Patrzac na role Judi w tym filmie jako calosc, to nie dziwie sie prawdziwej Filomenie, ze jest zachwycona jej rola, bo ma oczywiste powody w postaci talentu tejze aktorki.
Wiedzialam, ze ta moja "mala" uwaga co do tej sceny doprowadzi do tego typu wymiany zdan, choc jednak mialam nadzieje, ze do dyskusji na ten temat nie dojdzie, bo to tylko moje zdanie i szczerze mowiac wiem, ze jestem w nim odosobniona. Po prostu ta scena mi sie nie spodobala, bo baaardzo wyraznie widac w niej "granie", a co za tym idzie, odbieram to jakby aktorka nie rozumiala czynu, ktory odtwarza. Tu niestety bede stala przy swoim.
No ale snowdog ma racje - jak tak dalej pojdzie, to sie poklocimy, a tego lepiej unikac. Po prostu kazdy interpretuje film inaczej.

kardelen

Może ona po prostu jest lepsza niz większośc społeczeństwa! Może rozumie wartości chrześcijańskie.