ja właśnie odniosłem odwrotne wrażenie, na końcu bardzo wzruszający... ściskało mnie trochę za gardło;-)
Częściowo się zgodzę, film mniej więcej w połowie traci impet i zamienia się w sentymentalną opowiastkę. Ale w końcówce wraca na dobre tory.
SPOILER
Tak. Ja również byłem rozczarowany, że tajemnica, gdzie jest chłopak tak szybko się rozwiązała. Szkoda, że scenarzyście nie wymyślili nieco bardziej dramatycznego rozwiązania.
SPOJLER taka, że film byłby bardziej interesujący dla pospólstwa, gdyby okazało się, że np. zakonnice przetrzymują w lochach syna głównej bohaterki za jego preferencje seksualne (wykroczenie przeciw bogu) i próbują uleczyć go, zmuszając do kontaktów seksualnych. taki film by się sprzedał i na pewno był bardziej dramatyczny, nie? i na pewno miałby lepsze noty u takich jak ty ; ) co tam historie oparte na faktach, lepiej dodać trochę dramatyzmu, jakby życie nie było dla niektórych wystarczającym dramatem ; )
Jednak nawet film nie oparty na faktach, powinien być realistyczny. Pomijam tu gatunek fantastyczny oraz fakt, że wiele filmów akcji jest po prostu pod tym względem głupich.
p.s. Odpowiadam na idiotyczny temat autora. Ten film jest wg mnie jak najbardziej ciekawy i do tego świetnie się go ogląda, dzięki reżyserii, muzyce, dwójce aktorów.
ee..?
no tak, ale napisałeś, że "Ja również byłem rozczarowany, że tajemnica, gdzie jest chłopak tak szybko się rozwiązała. Szkoda, że scenarzyście nie wymyślili nieco bardziej dramatycznego rozwiązania."
jak sobie zatem wyobrażasz to "bardziej dramatyczne rozwiązanie"? Śmierć syna głównej bohaterki nie jest wystarczająco dramatyczna?
przypominam, że na gali rozdania oskarów obecna była prawdziwa Filomena. teraz pomyśl: jeśli miała ona bezpośredni wpływ na powstanie książki, która opowiada o jej losach, a potem na postawie tej książki powstał film (mogę tylko gdybać, że była też ona obecna podczas powstawania filmu/scenariusza), to nie sądzę żeby zgodziła się na jakiekolwiek wielkie zmiany odnośnie jej historii, tylko po to, aby się lepiej sprzedała.
Moja odpowiedź miała być ironiczna w stosunku do wpisu Con desiros. Okazała się mało czytelna:)
Mam świadomość, że film jest prawdziwą historią i miałem ją zanim podszedłem do oglądania, ale jestem świadomy, że nie każdy interesował się tym tytułem, przed seansem, a Oscary jednak przyciągają ciekawskich, jak np. autor tego tematu. Biorę też pod uwagę dyletanctwo przy czytaniu napisów początkowych i końcowych.
Z drugiej strony czemu historii fikcyjnych nie można wyposażyć w takie przypisy, które mają stworzyć wrażenie realnych. W zasadzie cienka jest granica między fikcją, a prawdą, bo czasem prawdziwe historie wydają się nieprawdopodobne. Ten wpis autora tak bardziej uzmysłowił mi, że w kinie to po prostu przestaje mieć znaczenie. Liczy się film.
Nie zmienia to faktu, że ja uważam "Philomenę" za trzymającą w napięciu i tutaj zdradzenie finału historii nie ma znaczenia (bo przed filmem pojawiały się artykuły po publikacji książki). Jeszcze większym atutem są dialogi pomiędzy parą bohaterów, których przyjemnie się słucha i jak jeszcze raz podkreślę sprawna reżyseria.
Przy okazji polecam obejrzeć Coogana w "What Maisie Knew". Ciepłe, familijne kino i tutaj nie miałem wielkiej świadomości, co to za historia, a nawet miała ona znaczenie drugorzędne. Chciałem obejrzeć Moore i Coogana w jednym filmie. Gdyby ktoś mi powiedział, że to prawdziwa historia (a jak przeczytałem oparta na książce Henry James sprzed wieku i to uwspółcześniona do naszych czasów) uwierzyłbym bez problemu.
"SPOJLER taka, że film byłby bardziej interesujący dla pospólstwa, gdyby okazało się, że np. zakonnice przetrzymują w lochach syna głównej bohaterki za jego preferencje seksualne (wykroczenie przeciw bogu) i próbują uleczyć go, zmuszając do kontaktów seksualnych. taki film by się sprzedał i na pewno był bardziej dramatyczny, nie?'
To brzmi jak kolejny wpis typu - nie zrozumiałeś tego filmu, wracaj do Transformers. Nie uznaję siebie za wybitnego krytyka sztuki filmowej, ale też nie zadowalam się byle jaką gumą dla oczu, a ten film wydaje się być po prostu bardzo niedopracowanym. Może i wyczuwa się w nim melancholijny klimat, sama historia jest jednak pokazana bardzo powierzchownie i jak dla mnie niezachęcająco.
Solidny film ale bez rewelacji. 6/10. Smutna historia ale tu się ocenia film. Porządny ale nominacja do Oskara to przesada.