...koncepcja filmu. "Po wielkiej wojnie korporacja robi turniej i bedom się bić o chwałę i wolność". Bulszit. Dlaczego to nie może być turniej ukryty dzieś w mrocznych zakamarkach współczesnego świata... Chińczycy/japończycy znowu przesadzają z epickością (co na dobre raczej nie wyjdzie). Sam film z resztą, po trailerach wnioskując, nie będzie taki, jaki być powinien. Wiem, że fabuła ważna, wątki poboczne, pierdupierdu, ale jeśli to ma być "Tekken", to niech to będzie "Tekken" wprost z konsoli, skupiający się na walkach i tylko walkach, z małym odstąpieniem na fabułę (bo nie ona powinna być najważniejsza). Kurde, szkoda.