To chyba najbardziej zwróciło moją uwagę. Kobieto puchu marny, tylko byś się na fioletowe koszule patrzyła. Jedno jest pewne Collin potrafi grać przestraszpnych mężczyzn którzy próbują za wszelką cenę zachować zimną krew. Zdecydowanie wolę jak jego krew jest jednak gorąca od strachu. Ale wróćmy do filmu. Po pierwsze sprytny pomysł na miejsce. Nabiegać to operator się nie musiał. I dobrze. Podobno nie można za dużo biegoać bo to szkodzi na...stopy, nieważne. Po drugie idea człowieka dążącego do sprawiedliwości poprzez przymus, wymuszanie określonych zachowań na drugiej osobie, podchodzi pod kiczowaty paradoks. Ale ludzie kochają paradoksy. I tak powstają filmy. Paradoksy wszystkich pomysłów łaczcie się...
to on miał fioletową koszulę ?? :) każde zachowanie jest przez coś wymuszane... gdyby nie przymus, świat by nie istniał - rzecz jasna, przymus, ze strony bliźnich jest przez nas mniej akceptowalny, niż naturalny, lecz i jeden i drugi pozostaje przymusem
co do paradoksu chętnie się z Tobą zgodzę - całe dobre kino jest na tym zbudowane (Leon zawodowiec, Siedem, Adwokat diabła), nurtuje mnie wszakże, dlaczego ten paradoks uznałaś za kiczowaty ?
Nie zauwazylam fioletowej koszuli. Ale ciekawy pomysl mial rezyser. Skoro Stu nie zauwazal ze ma dookola siebie wszystko co mogloby go uczynic szczesliwym, a wrecz przeciwnie- stal sie klamca. Takich ludzi trudno nauczyc czegos tlumaczac spokojnie. I jego rozmowca wiedzial o tym dobrze. I zmienil Stu. A przeciez o to chodzilo. Naprawde fajne podejscie- jak sie czegos nie da wytlumaczyc spokojnie, to trzeba sila, nieprawdaz?:P