PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=663000}

Teoria wszystkiego

The Zero Theorem
5,9 17 933
oceny
5,9 10 1 17933
5,1 14
ocen krytyków
Teoria wszystkiego
powrót do forum filmu Teoria wszystkiego

Zwrócono już tutaj uwagę na to, że aby wynieść choć trochę z tego filmu trzeba dostrzec kilka drobnych symboli, inaczej będzie zwykłą papką. Najważniejsze chyba jest imię głównego bohatera postrzegane w kontekście biblijnego Koheleta - przyznaje on w pewnym momencie - "żyłem pijąc, paląc, bawiąc się nieustannie" ale nagle zauważa, że to wszystko tak naprawdę "marność" i nic nie daje mu szczęścia, a po otrzymaniu zadania od zarządu stara się to udowodnić. Szuka dowodu na to, że wszystko co mamy i robimy nie ma tak naprawdę absolutnie żadnej prawdziwej wartości.

Ale piszę to wszystko bo chciałem zapytać czy ktoś z Was zauważył też pewne inne, świadome lub nieświadome nawiązanie. A mianowicie do - "Czekając na Godota" S.Becketta? Najważniejszym symbolem tutaj jest Telefon, na który Qohen wciąż czeka, chociaż wiadomo, że nigdy nie zadzwoni. Sensem życia Qohena jest czekanie na rozmowę telefoniczną podczas której zostanie mu wyjaśniony cel jego istnienia. Bohaterowie sztuki Becketta liczą na dokładnie te same wyjaśnienia podczas spotkania z Godotem na które czekają, chociaż go, podobnie jak Qohen tajemniczego głosu z telefonu, nigdy nie spotkali, wierzą jednak ślepo, że pomimo ich bezczynności w końcu będzie lepiej. Obie kreacje poruszają temat poszukiwania sensu życia w najgorszy możliwy sposób - czekanie na lepsze czasy i samoczynne nadejście odpowiedzi.

Się rozpisałem, można by na ten temat jeszcze więcej ale właściwie to chciałem zadać tylko to jedno pytanie - czy ktoś też to zauważył? czy to tylko moja chora wyobraźnia fabrykuje fakty? :)

ocenił(a) film na 6
Veento

Aluzji i nawiązań jest zdecydowanie więcej , co wykazują forumowicze w innych wątkach , nie będę ich przytaczał . Godot , orwellowska totalna inwigilacja . biblijne imiona ... każdy w miarę oczytany widz jest w stanie coś wykombinować . Ja osobiście wolę filmy oglądać nie pamiętając o tym z czego autor mógł czerpać inspiracje i " co poeta miał na myśli " , wolę konkretną fabułę albo chociaż możliwą do odczytania myśl . Mnożenie cytatów i aluzji , często niezrozumiałych dla przeciętnego odbiorcy , jeśli nie jest poparte atrakcyjnym dla widza obrazem , do niczego nie prowadzi . W tym wypadku dla mnie film ten to pokazanie w artystyczny sposób pozycji jednostki we współczesnym świecie , z dużym naciskiem na pracę w korporacji . Korporacja wychowuje sobie pracownika- niewolnika( w pewnym sensie ) , ingeruje we wszystkie aspekty jego życia , wykorzystując jego psychiczny defekt , pożera go i wypluwa . Samotność Qohena, brak umiejętności społecznych , żadnych prywatnych relacji z ludźmi - pomyśleć ilu dorosłych i młodzieży w dobie internetu prowadzi właśnie takie życie ... Oraz czekanie aż sprawy same się rozwiążą , jak słusznie zauważyłeś . Mimo wszystko daję 6 , bo dla mnie Gilliam to '12 małp' i na takie filmy czekam .

ocenił(a) film na 6
jjarek_filmweb

Aha , postać i rola Melanie Thierry jako korporacyjnego seks-narzędzia ciekawa , a dziewczyna baaardzo sympatyczna !

ocenił(a) film na 7
jjarek_filmweb

ale nikt nie wspominał o nawiązaniach do współczesnej popkultury, których było wiele i najbardziej mnie one w tym filmie bawiły :)
"Church of Batman the Redeemer"
"You're the One the Oracle said"
"He lost everything in the sit on my Facebook crash"
..

ocenił(a) film na 6
Glanc

Bo jeśli jesteś w stanie oglądać film w oryginale rozumiejąc nie tylko ogólny sens , ale też grę słów i niuanse , masz przewagę ... Mój angielski z lat 80-ych pozwala mi czytać ze zrozumieniem , ale w mowie najlepiej w życiu rozmawiało mi się z grupą mieszkańców Kuby , którzy chyba korzystali z podobnych podręczników co ja ... ;-)

użytkownik usunięty
Veento

Podobnie jak przedmówca zauważyłem nawiązania do religii. Robocze przemyślenia po filmie.
Bohater żyje w świecie przyszłości, w którym otacza go przygniatający kicz i hałaśliwość. Ludzie pogrążeni są w świecie nierealnym, by uciec od rzeczywistości. Leth może i miał sens w życiu, ale po drodze go zatracił (rozwód z żoną?) i skupił się na bezproduktywnej pracy w korporacji. Korporacji, która przedstawia cechy Boga: ciągle go obserwuje, decyduje, co może, a co nie, przysyła do niego różne postaci, ma wpływ na cały świat - można odnieść takie wrażenie. Newet jest postać ojca -szefa korporacji, tajemniczego, górującego nad wszystkimi i jego syna - bystrzache i geniusza, który przybywa, by pomóc bohaterowi (zbawić, nawet by się chciało powiedzieć), i duch święty - super maszyna, nad którą wszyscy pracują.
I tutaj po krótce pisząc widzą mi się dwie drogi rozumienia. Albo reżyser chciał pokazać, że religia( a raczej chrześcijaństwo, bo do tego jest nawiązanie) jest ułudą, marą dobro"dusznych" ludzi, którzy tracą czas, jak w korporacji, modląc się do Boga, żyjąc w Duchu Świętym, a to wszystko i tak na nic, bo jedyne co udowodnią, to to, że nic tak naprawdę nie ma. Ślepa ścieżka. Bohater jeszcze tłucze się sam ze sobą o to, czy ten sens jeszcze jest, czy go nie ma. Bo ja tak to rozumuje, że istnienie Boga nadaje sens życiu. A tu puff - nic. Chrystus bez głowy - mało powiedzieć, że zdetronizowany; ścięty i go nie ma. Nie żyje. I na sam koniec bohater akceptuje nicość, przyjmuje nihilizm, przyjmuje hedonizm, pogrąża się w otchłań i raduje się światem takim jakim jest - tutaj świat wirtualny jako kuliminacja drogi, która teraz współcześnie obieramy.

A także druga droga rozumienia. Widzieć tu można świat, w którym, jak we współczesnym socjalizmie-liberalizmie, panuje ateizm. Zamiast Boga, człowiek stawia siebie. Zamiast moralności Boskiej, człowiek stawia swoją - względną i zmienną. Chrystus bez głowy, zamiast niej dzieło rąk ludzkich kamera, która naśladuje Boga i obserwuje człowieka, ale już w zupełnie innym celu. Bohater szuka sensu życia, czeka na ten głos, który w końcu do niego przemówi. Nawet nie wie co to za głos. Ale czeka. A jest tak blisko - mieszka w kościele! Tak jak pisałem wcześniej zamiast Boga - zarząd, zamiast porządku Boskiego - korporacja. Pracuje dla zarządu wykonując idiotyczną pracę, która jest zaprzeczeniem Boga i wprowadza go to w stan przygnębienia, odrętwienia i zaburzeń psychicznych. Odrzuca jedyną osobę, jak się okazuje jedyną prawdziwą, która go kocha. To go pogrąża jeszcze bardziej. Po tym, a także po nieudanej walce z "wieżą babel" i odrzuceniu go nawet przez świat ludzki, a bez oparcia w Bogu, przegrywa wszystko. I na sam koniec, teraz już antybohater akceptuje nicość, przyjmuje nihilizm, przyjmuje hedonizm (tak samo jak finał 1984 Orwell'a)i oddaje się w ręce tego świata przeżywając swoje chwile w wirtualnym świecie, świecie anty-ducha. Samotnie, sam, z pozostałościami wirtualnych przedmiotów, wirtualnego mirażu prawdziwej osoby.

ocenił(a) film na 9

również odniosłem wrażenie, że Zarządca jest uosobieniem Boga, a jego syn - Chrystusa, którego wysłał, by ocalić ludzkość (tutaj bohatera), a ta skazała go na śmierć (jak to w Biblii napisane, a film przedstawił podobną wersję). tylko nie przyszło mi do głowy, że maszyna może być Duchem Świętym, ale to by się nawet zgadzało.
dodam jeszcze, że wg mnie Qohen wpadając w czarną dziurę, która symbolizuje tutaj śmierć, żegna się ze swoim przyziemnym życiem, by oddać się wirtualnemu

p.s. świetnie wszystko opisałeś. zawsze dobrze przeczytać interpretacje innych filmwebowiczów

Minęło już trochę czasu, ale muszę napisać - dzięki za naprawdę ciekawy komentarz. Wiele elementów widzę podobnie. Chociaż odnosząc się do Twoich słów "...widzą mi się dwie drogi rozumienia. Albo reżyser chciał pokazać" jestem raczej zdania, że lepiej jest nie szukać tego co reżyser chciał przekazać(może i nawet nic, to bez znaczenia, liczy się to, co my z tego wyciągnęliśmy), bo tak jak tutaj, często można dostrzec różne interpretacje, które przynoszą różne ciekawe pytania i nie ma sensu ograniczać się do jednej drogi. Zresztą wydaje mi się, że z tym właśnie wiążą się niskie oceny dla tego filmu. Zadaje wiele różnych pytań, a ludzie zamiast nich wolą usłyszeć odpowiedzi. Dzisiejsze kino nie pyta, tylko odpowiada i ludzie tego oczekują a przy takich filmach jak ten się zawodzą, niestety. Jeśli można chciałbym właściwie zapytać, dlaczego pomimo tylu przemyśleń oceniłeś go na 6 - jako niezły? Z Twoich przemyśleń wynika, że złożoność i sens fabuły stoi na minimum dobrym poziomie a jeżeli doda się do tego chociażby charakteryzację, to imho 6 jest obiektywnie niesprawiedliwą oceną. No ale w sumie rozumiem, że oceny tu nie muszą być obiektywne :)

ocenił(a) film na 8
Veento

No, z tym dzisiejszym kinem i widzami niestety tak jest :( Moi rówieśnicy (liceum), nawet ci którzy interesują się filmami i oglądają te ambitniejsze kino, to i tak uważają, że film ma przekonywać do czegoś, zamiast zadawać pytania.

Veento

Najkrócej rzecz ujmując - słaby ateistyczny atak na wierzących w (dowolnego) Boga...?

ocenił(a) film na 7
dia8el

chyba jednak niekoniecznie jednoznaczny atak.
bo ta nihilistyczna czarna dziura i wizja plaży z tym durnym słoneczkiem, czy nie jest podsumowaniem żałosnym? infantylność bezgraniczna, bez szacunku dla ludzkiej inteligencji.
czyli jak nie chcesz utknąć w tej durnocie, musisz wymyśleć coś innego.
wszystko, co tylko sobie przyjmiesz, byle było mniej głupkowate. ;-)

marcin_conrad

tak, dobrze powiedziane :D

ocenił(a) film na 1
Veento

Jestem w trakcie oglądania.

W utworze "Megafony" Jacka Kaczmarskiego przejawia się ten sam motyw. Czekania na telefon, jakiś zwrot w życiu (coś co wskaże drogę i poniesie dalej -na coś co się sobie ubzdurało, zatrzymując się w życiu do czasu tego wydarzenia).

Zdaje się, iż filmowy bohater cierpi na "syndrom niewolnika" nie umiejącego samemu wyznaczać sobie celów w życiu oczekując na "rozkaz", wytyczną, nadanie celu z góry. Przez kogoś innego z zewnątrz (domyślnie każdy niewolnik potrzebuje swojego "pana", który powie mu co ma robić, jak myśleć). Niektórzy widać sięgają dalej szukając tego w gwiazdach, we wszechświecie, w Bogu (jako kosmicznym zegarmistrzu). Tym czasem nawet w tej współcześnie cenionej (jak dla mnie tylko kolejnej mitologicznej) księdze napisano wyraźnie "Bóg [STWÓRCA] stworzył świat i powiedział że jest DOBRY". Mówiąc dalej "CZYŃCIE SOBIE Ziemię PODDANĄ" (tzn. jesteście WOLNI i róbcie co chcecie). Do tego znaczono, iż uczynił człowieka "na SWÓJ obraz i podobieństwo". Czyli ofiarowując mu przymioty TWÓRCY i DYSYDENTA. Tym czasem człowiek w swej fantazji stworzył min. najróżniejsze ideologie, sekty w tym masowe religie (skuteczne narzędzia kontroli i ekspansji politycznej). Tym samym obierając tę wolność tworzenia, nakładając na ludzi najgłupsze interpretacje (np. w szabas nie tylko nie można pracować, ale powstała specjalna instrukcja odpakowywania jedzenia aby nie narazić się Bogu:) Nasza religia jest pokrewna i gdy się jej przyjrzeć nie nadaje się nawet na bajkę dla dzieci (Stary Testament miejscami nadaje się na scenariusz Horroru od 18 lat np. opis rzezi na zlecenie Boga (!) po których brodzi się po kolana we krwi wrogów"). Różne religie i sekty na przestrzeni dziejów ukazały, że ludzie niewiele myślą samodzielnie, niczym automaty będąc łatwo programowalni [pranie mózgu powtarzaną z góry informacją]. Problem przedstawiony na filmie zdaje się być egzystencjalną spuścizną właśnie takiego masowego wyprania mózgu przez współcześnie obowiązującą (jak dla mnie nadal, kolejną obrosła zabobonami sektę roszczącą sobie prawo do monopolu na prawdę i wizję Boga, który przez znacznie bardziej zaawansowane wschodnie tradycje jest nie określony).

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Chyba chodziło Ci o DECYDENTA, nie DYSYDENTA.

ocenił(a) film na 1
Junek_Ja

Pewnie tak, nie znam się na tyle aby być pewnym na 100% (nie pamiętając też tego wątku).
Ale zamarzam, że często wkradają się mi błędy wynikające z pospiesznego użycia autokorekty
(przez co czasem wychodzą śmieszne rzeczy, a czasem zupełnie nie zrozumiałe:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones