nakreciłem sie na ten film niesamowicie, po wszystkich tych dobrych recenzjach i komentarzach, zreszta sam trailer tez obiecujaco zapowiadal ow obraz, i co? I powiem, ze fakt, nie uwazam czasu za zmarnowany po seansie, jednakze czulem ciagle jakos taki niedosyt, poczatek byl zenujacy, tani chwyt z horrorow, jada autem, gadaja , nagle wylatuje zakrwawiona postac(mianowicie kolo) i bum trach pach , wypadek, smierci ojca domyslilem sie odrazu, a po wczesniejszym obejrzeniu trailera wiedzialem ze ten kolo na drodze to pewnie wlasnie tej Loli walnietej uciekl z chalupy... mysle ze poczatek filmu jest zrabany, poniewaz widzimy jak Brent rozmawia z kumplem w szkole potem podchodzi ta Lola i w ogole ta akcja jakas jest z dupy wyjeta;/ myslalem ze pokaza wiecej relacji miedzy tymi postaciami w szkole, jakis profil psychologiczny tej dziewczyny? ze byla wysmiewana przez rowiesnikow , ze byla popychadlem i to by wskazalo dlaczego ja tak skrzywilo(pomijajac fakt ze wplyw na to miala tez sytuacja u niej w domu), bo ten powod dla ktorego ona mu zadawala tyle cierpienia... no sorry ale to wygladalo jakby oni nigdy nie gadali i ona nagle wyskakuje za szafki jak jakis gumis i odrazu sie pyta czy on jej bedzie towarzyszyl na balu;/.... do tego momentu film jest dla mnie hmm.. przesadzony? wyglada tak, jakby rezyserowi sie spieszylo przejsc do czesci glownej, a mianowicie kto ogladal ten wie o czym mowie;) ok to w sumie wszystko, moja ocena to mocne 7/10- za spartolony początek