Adaptacja jednego z krótkich opowiadań Lovecrafta. O tym, że "samotnik z Providence" nie ma szczęścia do filmowców, wiadomo nie od dziś. "Picture in the House" nie jest, niestety, od tej smutnej reguły odstępstwem: ten krótki metraż z miejsca zdradza chałupnicze wykonanie, choć twórcy nieudolnie starają się zamydlić nam oczy, komputerowo postarzając obraz. Wygląda to jakby grupka kumpli z podwórka wzięła kamerę i postanowiła słowo w słowo (no, może z drobnym wyjątkiem) przenieść literacki pierwowzór na ekran. Skutki można określić jako katastrofalne. Po drodze gdzieś zanikł klimat, który dla tej skromnej historyjki był kluczowy, a to, co w założeniu ma wywoływać niepokój - śmieszy. Rozumiem, że przy zerowym niemal budżecie nie da się wyczarować nie wiadomo czego, ale w takim przypadku chyba lepiej już nie kaleczyć dorobku autora "Koloru z przestworzy".