Ed Wood "na poważnie": tym razem "najgorszy reżyser wszech czasów" podejmuje problematykę konfliktu pokoleń i młodocianych przestępców. Mniejsza z tym, że twórca "Planu" w tym przypadku odpowiadał jeno za scenariusz, zabawa i tak jest przednia. Oto bowiem mamy dziewczę z dobrego domu, która wspólnie z grupą koleżanek urządza sobie nocne rajdy, w trakcie których rabuje, pozbawia przytomności i gwałci. Są też niegrzeczne "pyjama parties", kiedy to odziane w gustowne sweterki z angorki (Ed, ty głuptasie!) panienki obściskują się z na oko czterdziestoletnimi typami zgrywającymi młodzieniaszków. Wszystko to okraszone zostało nie rokującą żadnych nadziei na lepsze jutro grą aktorską, masą komicznych (wbrew założeniu, rzecz jasna) grepsów i tuzinami realizatorskich wpadek. Ach, zapomniałbym dodać, że owe nieprzyzwoite głupoty serwowane są nam w imię wyższej idei: całość powstała "ku przestrodze", więc miejcie się rodzice na baczności, bo a nuż, wasza córka właśnie gwałci teraz kogoś w lesie.