Moim zdaniem wersja z Kate Winslet i Leonardo DiCaprio jest cudowna. W tej brakuję mi chemii i wszystkiego wśród aktorów.
Zgadzam się z Tobą całkowicie, jednakże zwracam uwagę na to iż w Titanicu z 97 główna historia jest skupiona na Rose i Jacku. A w dziele z 96 są ukazane także inne historię wgłębiające się w katastrofę. Usprawiedliwia to ten brak chemii... W końcu jakby ktoś miałby się skupić na tych wszystkich zdarzeniach... Można by było oszaleć.
Własnie, tutaj po prostu jest więcej wątków, więc wszystko jest w jakimś stopniu spłycone. W "Titanicu" Camerona wątek jest jeden więc i jest bardziej szczegółowo i klimatycznie.