Świetne przesłanie.
Agorafobia jako choroba cywilizacyjna dzisiejszych czasów.
Ludzie 24h na dobę spędzają w swoich korporacjach a weekendy w centrach handlowych (tak to dziś wygląda) więc nie dziwota że wybuchła epidemia agorafobii :D
ale tego w filmie trzeba się po prostu domyślić. Żeby zaś fabuła była bardziej przystępna i apokaliptyczna na dzisiejszą modłę, wirus wydobywa się spod ziemi podczas wybuchu wulkanu ;)
Jedyni odporni to plemię NOMADÓW z Australii - he, to mi się podobało.
Końcówka dobra- uważam, że dziecko ma coś z natury nomada,(małe, przestaje płakać tylko będąc w ruchu), w miarę dorastania zapomina o tym i staje się ucywilizowane prowadząc osiadły tryb życia. Chłopiec w filmie nie miał problemu żeby wyjść na dwór. Jak i z resztą pozostałe dzieci, ciekawe świata na ZEWNĄTRZ, które potem po niego przyszły...no, ale to taka moja luźna teoria.
No i to, że rodzice bez słowa wypuścili go w świat żeby mógł być sobą i żyć jak mu serce dyktuje. Ilu rodziców się na to zdobywa?
W koncu ktoś, kto odebrał ten film rozsadnie, a przede wszystkim należycie.
Dodam tylko od siebie, iż dzieci jako następne pokolenie po nas, sa jakaś nadzieja na przyszłość.
W filmie jako, że nie doświadczyły wspomnianej przez Ciebie paniki (wirusa) agorafobii, nie poddały mu się i były od niego wole.
Całkiem ciekawy i niegłupi koncept i prawdę mówiac prosty do odczytania. Mogłoby jednak być więcej dramaturgii, psychologii, a mniej przygodówki.
Ja do końca całego filmu łudziłam się,że ludzie wyleczą się. Bardzo się dziwię,że tyle emocji u mnie wzbudziło. Nie był aż tak oklepany, wiele akcentów komputerowo wykonanych ale liczyła się symbolika. Pamiętam jak ten główny bohater mówił,że jak to tak można rodzić dzieci w takim momencie, a to właśnie o to chodziło, żeby pozostawić coś po ludzkości w razie czego, aby stworzyli coś nowego. Super film! Dziwię się bardzo,że ma tak niską ocenę.
Sądzę, że roboty spędzają całe życie w korporacjach i centrach handlowych. Zresztą, podobne do ludzi z wyglądu.
Chyba sami cierpicie na agorafobię i nie wychodzicie z domu, bo jak byście czasem wyszli na dwór, to byście wiedzieli, ze tego o czym mówicie nie ma. Tworzycie jakieś mity. U mnie w miejscowości jak tylko jest dobra pogoda, pełno dzieciaków na podwórkach. Latem ciężko się dopchać do boiska, bo wiecznie zajęte. W innych wioskach też. W naszym mieście wojewódzkim to samo. Latem wszędzie pełno dzieciarni, a w głównym parku miejskim czasem taka ciasnota na alejkach, że wole pojechać za miasto.
Wystawcie czasem głowy za okno. Nie wierzcie we wszystko, co widzicie na filmach, lub czytacie w internecie.