To z pewnością kojarzycie sentymentalne odcinki, w których na główny plan wysuwa się beznamiętna akcja, która ma na celu pokazanie bohaterów nam widzów od strony, dzięki której dowiadujemy się jakie są ich motywacje, poznajemy ich przeszłość, etc. do czego dążę, a do tego, że trzeba przetrwać przez te odcinki aby doczekać się akcji, niby jakieś napięcie wisi w powietrzu ale podskórnie wiemy, że coś ewentualnie się wydarzy w samej końcówce, co będzie nas trzymało w napięciu do kolejnego odcinka. W tym filmie napięcie jakby jest ale go tak naprawdę nie ma, czekamy sami nie wiemy na co i nic się nie okazuje z samym końcem filmu, oczywiście, może się nie znam , i "filmwebowi znawcy sztuki filmowej' dopatrują się w tym filmie głębi ? Serio ?! Po co ? To tak jak z jakimś dziełem sztuki w muzeum sztuki nowoczesnej, stoi wieszak na środku sali, "nibyznawcy" podchodzą i się zachwycają : ach jaki modernistyczny, jaka forma, jaki minimalizm !
A okazuje się, że to zwykły wieszak.
Ten film jest takim wieszakiem, choć mówią, że co ma wisieć nie utonie. Ten Film powinien utonąć.