Chyba nie ekranizacja żadnej powieści, ale i tak pachnie starym poczciwym Alistairem MacLeanem. Melanż znanych motywów:
- tajna misja, w której role uczestników nie od razu stają się jasne,
- działania w mundurze wroga, w samolocie wroga i w pojazdach wroga,
- konflikty osobowości we własnej grupie, składającej się z dwóch podgrup
- tropienie agenta wśród swoich,
- sprytne dostanie się wewnątrz strzeżonej fortecy wroga,
- zniszczenie dział nadbrzeżnych, choć może nie tak efektowne jak w "Działach Nawarony",
- najpierw ciche zabijanie pojedynczych Niemców, epizodycznie także Włochów, później ogólna wielka rozpierducha i wysadzanie wszystkiego co się da.

1 Metody obrazowania cokolwiek przestarzałe (np. tylna projekcja),
2 W pewnym momencie zadanie grupy specjalnej staje się nazbyt skomplikowane (i bateria artylerii, i ostrzeżenie własnego desantu, i zniszczenie zbiorników paliwa),
3 Finałowa walka nieczytelna: raz, że wszyscy walczą w takich samych mundurach, dwa, że walczą w mroku.

Summa summarum: jeśli ktoś lubi ten gatunek, nie powinien żałować niecałych dwóch godzin swojego życia. Ale zachwycać się nadmiernie nie ma czym.