Kiedy post-alkoholik-ćpun-artysta zastanawia się, czemu prosta dziewczyna o dwie dekady młodsza go nie rozumie i nie kocha, nurtuję mnie naiwność reżysera. Nie kumam
Rzecz w tym, że owa "prosta dziewczyna" to typ feministki, która nie potrzebuje męskiego wsparcia ani ojca dla swojego dziecka. Chce być samowystarczalna, będąc zarazem w związku i mając rodzinę. Takie myślenie wiele utrudnia.