Jest tam taka scena jak statek tonie (takie bydle - wielkie ważące kilka tysięcy ton) rozwalone przez "coś tam". Woda nawet się nie wzburzyła. Goście zrobili zdjęcie statku które nałożyli na morze (jeszcze miejscami niedokładnie), + mape maskującą w photoshopie i skleili pewnie w after effect. Apropos te wybuchy też słabiutko wkomponowane. Może to nieważne bo liczy się cały obraz filmu, ale ja zwracam uwagę na szczegóły i muszę stwierdzić, że twórcy się nie popisali. Co do fabuły filmu to lepiej obejrzeć statek widmo. Pierwsza scena z "Statku widmo" zapada w pamięć (mowa o lince śmierci), choć "pogromcy mitów" z discovery pokazali, że takie coś jest fizycznie niemożliwe bez dodatkowej siły. Ale na tym polega magia filmu, że jest zmyślony, a widz się tym interesuje.