Dobry, choć przeraźliwie naiwny. Może i na faktach ale te wrzuty w ostatnich sekundach, cudowne nawrócenia, niespodziewanie korzystne zbiegi okoliczności i sztampowe zakończenie mogło zrobić wrażenie na kimś kto nie oglądał, choćby "Młodych gniewnych" z Panią Pfeiffer. Mnie szczególnie zniesmaczył wątek aborcji - zamordowała dziecko aby nie utrudniać życia chłopakowi! Ot, najwyższa ofiara czystej miłości! Ale to tylko Ameryka, więc ciężko było oczekiwać czegoś innego.
Ogólnie film całkiem niezły, ale bez przesady.