Kolejna kupa od N.G. Mounta. Jest to drugi jego film, który widziałem, pierwszym był debiutancki,
tragiczny i całkowicie amatorski "Bad Mutilator". Tym razem reżyser miał do dyspozycji jakiś
budżet, ale niewiele to pomogło.Film jest nudny z małą ilością akcji, jeśli zaś chodzi o gore, to jest
bardzo słabe i jest tego nie dużo. Twórca bardzo mocno inspirował się filmem Stuarta Gordona z
1985 roku, wręcz go skopiował (z marnym skutkiem). Można traktować ten film jako hołd złożony
Gordonowi i jego klasykowi. Powiada się przecież, że naśladownictwo jest najwyższą formą
uznania...