Piękny film, cudownie prosta metafora. Z nie tanim poczuciem humoru, z rewelacyjną Tildą. Z Benem, z którym fajnie by się było przejechać na jednym siedzeniu. I z Murrayem, który zabija powagą. Uśmiech czy łzy? Wybierasz ty. Powiem tak, gdy zaczynał się problem pandemii ktoś wyjął mi poduszki spod głowy, rzecz jasna, że w nocy. Ktoś stuka w szybę gdy myślę o spadających aniołach. Ten film też tak robi - stuk, puk. My się kończymy przez materialistów niszczących psyche.