donalda sexualnej persony frustracja tam narasta i narasta bez spełnienia ale że jak. na nieszczęście coś mało jej. zamiast tego nudny pingwinek pablo, ptak anambepreto, dżokej gaucho, latający osiołek burrito, tamta papuga z Saludos Amigos i mexykański kogucik panchito w pierwszej połowie filmu kradną całe szoł. ciekawiej robi w drugiej - na karnawałowo kosmicznie, surrealistycznie i psychodelicznie, momentami wchodzi to w rejony zarezerwowane dla jakiegoś Quasi at the Quackadero pani sally cruikshank, które nadciągną później. pod względem bratania się świata animacji ze światem rzeczywistym znowu wyprzedza Królika Rogera, ale to żadne novum. to co najbardziej tu wybrzmiewa, to erotyczna frustracja donalda - jego "hot stuff", jego "come to papa", latające dywaniki, gorące towarki, luneta jako symbol faliczny. napaleniec bezwstydnik nie ma nic do ukrycia, nawet nie zakłada ręcznika. także ten, gdyby komuś przyszło pisać pracę magisterską pod wszystko mówiącym tytułem Sex i Turystyka: Fantazmaty Postkolonialne i Sexualizacja Kultury Latynoamerykańskiej w Filmach Walta Disneya z Lat Czterdziestych - wątpliwe wzloty i niewątpliwe upadki kaczora donalda w Trzech Caballeros będą tu wzorcem metra.