PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=814566}

Trzy kroki od siebie

Five Feet Apart
2019
7,4 41 tys. ocen
7,4 10 1 41217
5,1 15 krytyków
Trzy kroki od siebie
powrót do forum filmu Trzy kroki od siebie

Widziałam film kilkakrotnie. Jest tak kolorowy pod niektórymi względami, że aż sama chciałabym być chora i sobie żyć jak oni. Nie mówiąc już o młodszych dziewczynkach, typu 12 lat, które zobaczyły ten film. Moim zdaniem filmy o chorych osobach NIGDY nie powinny zachęcać co tego, żeby odbiorca sam sobie myślał, że chciałby mieć takie życie. Zdecydowanie za mało pokazali realiów tej choroby. Jedna scena z wykrztuszaniem śluzu tego nie zrekompensuje. W rzeczywistości sama choroba to raczej niezbyt miłe do oglądania sceny i sporo bólu, cierpienia. Nie mówiąc już o warunkach w szpitalu, gdzie po prostu zajeżdża biedą i depresją. Po tym filmie pomyślałam sobie przez chwilę, że naprawdę mogłabym żyć w ten sposób. Nie ma szkoły, pracy. Własny pokój lepszy niż mój cały obecny dom. W liczbie mnogiej iPhone’y, iPady, Macbooki. Szpital jak jakaś kraina miodem płynąca - siłownia, sala do medytacji, basen. Można sobie po nim swobodnie chodzić. Całość przedstawionego personelu to dobre ciocie z poczuciem humoru, którym jednocześnie bardzo mocno zależy na pacjentach i wkładają w to 200% siebie. No ideały. Do tego te dzieciaki dostają ATENCJĘ. I lekarzy i rodziców. Komuś na nich bardzo zależy. Bohaterowie zawsze są piękni, ładni i zadbani. Do tego mają lansiarskie wąsy tlenowe, które po "Gwiazd naszych wina" zapragnęła mieć każda nastolatka, nawet ta zdrowa. Żeby "być jak Hazel". Dołóżmy jeszcze wielką przyjaźń z Poe, ludźmi "spoza", no i wątek główny - romans (swoją drogą, łatwość i tempo tej relacji też przeraża). No ale wracając - no IDEAŁ. Teraz opowiem jakby to wyglądało w rzeczywistości: rozpadający się szpital. Wszędzie bieda, w powietrzu czuć tylko deprechę i smród z kuchni. Pielęgniarki to stare (po 50tce) pomarszczone i zmęczone życiem, olewające wszystko baby. Starych znajomych już nie ma, bo ciężka choroba niestety ucina znajomości, to wiem nawet po sobie. O pojedynczym iPhonie można pomarzyć, bo cała kasa (której i tak brak) idzie na leki. Poza tym sprawa funkcjonowania w takiej chorobie to też nie taka tęcza. W rzeczywistości to brak siły, podkrążone oczy, spierzchnięte usta i odkrztuszanie śluzu praktycznie co chwilę. W filmie z kolei największa drama to zepsuty PEG i pojedyncze odkrztuszanie. No kurde ideał, sama bym chciała takie życie... W prywatnym szpitalu nieco lepiej, ale nadal nie jest to nawet w 20% takie różowe jak na filmie. To jest moim zdaniem największy błąd i niebezpieczeństwo filmów o chorobie, zwłaszcza tych o nastolatkach. Mało który film o chorobie NAPRAWDĘ pokazuje jej tragizm. Rozumiem znajdowanie pozytywów i tak dalej, ale to inny temat.