Film "Trzy miłości" jednych może znużyć innych natomiast zachwyci. Obraz tez różni się diametralnie od płytkich miłosnych bajek w hollywoodzkim stylu. Poemat ten pisany jest dźwiękiem,a jego subtelność w idealny sposób oddaje to, czym naprawdę są uczucia i jaka wielka może być siła miłości, niezależnie w jakich czasach ma ona miejsce.
Łączę sie w rozmarzeniu "Trzema miłościami". Masz rację, językiem tego filmu jest dźwięk, ale i kolor; scena przy fotografiach, z bladoniebieską lampą trzymaną przez Jing, chyba nigdy nie wyjdzie mi z głowy. Piękne, subtelne kino.
co za przeklamanie ;]. jakby byl dla konesera to gralyby w nim pasztety a nie aktorzy o urodzie kierujacej sie ku zachodowi. a aktorzy nawet nie potrafili zagrac tego przemykajacego uczucia. bo powiewalo miloscia i jezeli tak jest w filmie to powinny byc zachowane jakies proporcje, nie czulam tego powiewu. wszystko bylo mdle.
Musiałyby grać w nim "pasztety", aby film był dla konesera? Dziwna logika. Wszystko bym o tym filmie powiedziała, ale nie to, że jest mdły, bo zarówna gra światłem jak i atmosfera były bardzo wysmakowane. Według mnie ten film jest jednym z najciekawszych pomysłów na opowiedzenie o miłości w kinie, odradzam go jednak osobom, które liczą na wartką akcję.