PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=479730}
7,2 13 tys. ocen
7,2 10 1 12744
4,2 5 krytyków
Trzy minuty. 21:37
powrót do forum filmu Trzy minuty. 21:37

Film dobrze zrealizowany jak na nasze warunki. Pierwsza historia nie przypadła mi do
gustu. Druga już lepsza, choć czuć tu było pomysł z opowieści Alfreda Hitchcocka
(sparaliżowany malarz). Dopiero trzecia historia wzięła mnie tak dogłębnie. Aktor, który grał
ojca chłopaka (eks bokser) zrobił to doskonale, każda minuta wykorzystana doszczętnie.
Gołym okiem widać ten życiowy tragizm jaki dosięgnął bohatera i jego syna. Całość film ma
pozytywne i splecione zakończenie, i to mi się w tym podobało.

bbr007

Cześć. Ja chwilę temu obejrzałem właśnie ten film.
Wybacz, że nie będę rozwodził się na na temat wszystkich wątków.
Chciałbym się jednak zapytać Ciebie o dwie rzeczy.
1. Co ma Twoim zdaniem ta cała otoczka śmierci Papieża do wydarzeń w filmie? To wygląda tak, jakby najpierw napisano scenariusz a potem ktoś powiedział "Słuchajcie, dodajmy do tego coś o Papieżu i obraz będzie jeszcze bardziej rozczulający". Co nam było z Papieża? Co nam było z "wytworzonej energii"? To rzuciło mi się dość mocno na oczy.
2. Wątek człowieka "od psa". I początkowa scena. Jak sądzisz, co się wydarzyło? Czyżby to konsekwencja grożenia strażnikom miejskim? Wiadomo, że takich rzeczy się nie popuszcza.

Co ciekawe, każdy z bohaterów ma własny "czas na ekranie", nawet z tytułem. Wszyscy prócz jednego bohatera, tego właśnie od psa, katalizatora z udziałem Lindy.


PS
Nie wiem czemu ludzie piszą, że "wątek z Lindą mogliby sobie darować".
Jak dla mnie to właśnie on był bardzo mocnym punktem tego filmu.
Te jego głosy, modlitwy, pretensje do Boga. Prawdziwość - agresja, przekleństwa, niedowierzanie, zażenowanie itp. Naprawdę świetnie to wyszło. Nie mówiąc już o paraliżujących scenach w "umieralni".

ocenił(a) film na 7
BUNCH

Temat z Papieżem był tu w ogóle nie potrzebny, chyba że nie doszukaliśmy się całego sensu związanego z tym. Ani jedna scena nie mówiła nic o nim.
Wracając do Lindy, to faktycznie dobrze to było zagrane, nawet motyw jak Karolak zaczął opowiadać te swoje historie, gdzie bohater nie mógł się go pozbyć tylko w głębi sobie cierpieć katusze.
Linda pokazał nam, że był kluczem w tym filmie dopiero na końcu.
Przecież każdy film każe nam odkryć coś z poza całego morału filmu.