Film wydawał mi się słaby, a jednak miał w sobie jakiś magnetyzm i na jakiś czas po obejrzeniu pozostał w mojej głowie. Nie zdarza się to wielu produkcjom. Wydaję mi się, że pomimo naiwnej fabuły Jolie i Depp'owi udało się stworzyć jakiś taki ciepły, trochę surrealistyczny klimat. Powstała współczesna baśń, w której ważniejsza jest ta specyficzna, lekka i odrealniona atmosfera, niż logika (a raczej jej częściowy brak) opowiadanej historii. Powiedziałbym, że film jest taką fraszką, którą ogląda się z przyjemnością, i która dla przyjemności została stworzona. Lekko zahipnotyzowany oglądałem zjawiskową Angelinę, a gdy pod koniec filmu bezgłośnie wyszeptała do Franka "I love you" byłem po prostu ugotowany. Twórcom udało się rzucić tym filmem urok na mnie. Racjonalny ja buntował się przeciwko głupotom akcji, ale tym razem ważniejszy był romantyczny ja, który urzeczony przeżywał przygodę w pięknej \Wenecji... .
Miałem podobne odczucia. Na bok umysł i racjonalizm i dałem porwać tej uroczej i naiwnej historyjce rodem z romansów dla panienek. Nawet oceniłem go na 8 bo w swojej klasie kryminał-komedia-romas to bardzo dobry film.