Dla mnie ten film był po prostu nie na dzisiejsze czasy. Kluczową rolę odgrywała w nim postać Elise Clifton-Ward .Wybranie do tej roli Angelinę Jolie to pomysł zupełnie chybiony. To miał być symbol sexu,kobiecości i powabu?Wolne żarty i kpiny. Sama fabuła filmu :miałka,nijaka, zupełnie nie porywająca,w trzeciorzędnych filmach z Hongkongu jest więcej akcji i logiki niż w tym filmie .Jak dla mnie 3/10.
SPOILER!
dokładnie, bardzo przewidywalny. Nie musiałam oglądać do końca (oczywiście obejrzałam, ale od początku wiedziałam) żeby wiedzieć, że to właśnie Frank okaże się Alexandrem. Moim zdaniem, gdyby na rolę Franka obsadzili jakiegoś mniej znanego aktora to byłoby więcej zachodu w główkowaniu kto jest kim itp.
Brakowało jedynie pozostawienia minimalnej dozy niepewności: żeby chociaż ktoś pokazał jakiś papier, że Frank jako matematyk pracuje w fabryce sejfów i ma dostęp do kodów awaryjnego ich otwierania ;-P Wiem, że to głupie, ale to tylko przykład, jak z całkowicie przewidywalnego, zrobić film "pozostawiający wątpliwość".
Jak dla mnie Angelina w żadnym stopniu nie wypadła tam seksownie, kobieco - tylko sztucznie. I ta przewidywalność... Ech, a do samego końca miałam nadzieję, że Alexandrem nie będzie Frank. Niestety.
Jestem kobietą, a mimo to nie mogę się z wami zgodzic, że Jolie nie wypadła seksownie. Dla mnie termin 'seksowna' nie oznacza - półnaga, roznegliżowana, czy prowokująca. Podobała mi się jej kreacja w Turyście, kobiety eleganckiej, zadbanej, wręcz eterycznej, uwodzicielskiej w samych swoich gestach i ruchach. Czy była sztuczna? Nie wiem, mi się w każdym razie podobało :-)
Często bardzo rozważnie wybieram film, ten akurat przez przypadek obejrzałem i niestety muszę wstawić niska notę.Jedynie ze względu na obsadę dam te 5...