Ogólnie film przyjemny, lekki, momentami śmieszny. Byłby może nawet interesujący, gdyby nie to że można się domyślić zakończenia w 10tej minucie filmu. Nie jest to górnolotne kino, ale jako że nawet tego nie oczekiwałam, nie zawiódł mnie i spędziłam miłe 2 godziny w kinie.
mam pytanie a nie uważasz ze choć to kolejny hollywood'ski film z cyklu przewidywalne thrillery to rola Deep'a wprowadza trochę tajemniczości ?? Ja chociaż znałem zakończenie to i tak sposób rozstrzygnięcia akcji mnie się spodobał :)
Oczywiście, uważam że rola deep'a bardzo ubarwiła ten film:) Było wiele wątków przy których poprostu bezwiednie się uśmiechałam (bon jovi). I jego końcowa metamorfoza, kiedy ujawnia prawdę i przestaje być 'ciapowatym' turystą - piękne :) podsumowując łobuzerski uśmieszek Deep'a i jego zdziwione spojrzenia to zdecydowanie duży plus tego filmu :)
Jak dla mnie - wesoły lekki film - dobrze się na nim bawiłem - miałem ważny do dziś voucher na darmowy bilet do kina i nie żałuję, że właśnie wybrałem "Turystę". Było kilka fajnych i śmiesznych scen np.jak cały włoski interpol czekający na peronie, żeby aresztować Deepa - odwołanie akcji i wszyscy agenci wychodzą za filarów, albo kiedy komisarz zamyka Deepa w klatce aresztu, ku jego przerażeniu z olbrzymim gościem walącym głową w ścianę. W sumie fajny film.
Jeszcze jedno, wczoraj po kinowym seansie "Turysty" oglądnęłam sobie jeszcze francuską wersję "Anthony Zimmer", z ciekawości. Film mimo że opiera się o tą samą fabułę, jest zrealizowany w zupełnie odmienny sposób, jest to faktycznie triller z elementami romansu. Uważam że wprowadzenie do amerykańskiej wersji wątków komediowych było bardzo udanym zabiegiem, dzięki temu wrażenia po oglądnięciu tych filmów są z goła różne.