W 1985 roku Bergman zrealizował krótkometrażowy film ikonograficzny pod tytułem "Twarz Karin", oparty w całości na fotografiach z rodzinnego albumu. Jego bohaterką jest matka reżysera, widziana poprzez zdjęcia z różnych lat - od kilkuletniej dziewczynki aż po starą kobietę na zdjęciu paszportowym wykonanym na kilka lat przed śmiercią. Bergman rozszerza jednak portret na całą rodzinę: władczą postać matki Karin, matkę Erika, bliższych i dalszych krewnych z obu stron. Prezentując rodzinną galerię familijnych portretów i zdjęć z różnych uroczystości, twórca z napiętą uwagą wpatruje się w twarze swoich przodków, jakby za fasadą mieszczańskich, rytualnych póz pragnął dojrzeć nie tylko rysy ich charakterów, ale także ślady dramatycznych konfliktów, przeżyć, namiętności i niszczącego działania czasu..
Film ma bardzo osobisty, wręcz prywatny charakter. Jeżeli jest adresowany do szerszej publiczności, to nie wychodzi poza banalne przesłanie, że upływ czasu i przemijanie jest naszą wspólną dolą. Wolę snuć tego rodzaju refleksje przeglądając własny album rodzinny.
Zgadzam się z Twoją opinią , zdecydowanie wolę własne rodzinne zdjęcia bo to jest moja historia .Przepadam za " Fanny i Aleksander " , ale to jest kawałek prawdziej historii dla wszystkich , historii rodzenia się ogromnej wrażliwości u młodego chłopaka ( Bergmann) ,
do tego dwu kolorowe konwencje filmu , poczatkowa kolorowa , słodka , bezpieczna i druga część w zimnych prawie czarno -białych kolorach ............. tu mamy nad czym myśleć , natomiast w przypadku zdjęć ............. cóż wieje nudą ;(