Lubię odświeżać sobie te nieco zapomniane i niekoniecznie udane camp slashery z lat 80-tych. "Twisted Nightmare" rzeczywiście nakręcono w 1982 roku (mniej więcej w tym samym czasie co "Piątek trzynastego część III" i w tej samej lokalizacji) i przez 5 lat przeleżał na półce. Grupa nastolatków będących przyjaciółmi zostaje zaproszona na tygodniowy pobyt do Camp Paradise. Z obozem (który notabene powstał na starym indiańskim cmentarzu) wiąże się tragedia z przeszłości. Nieśmiały i nie mający kontaktów z kobietami Matthew wytykany przez przyjaciół spalił się żywcem w tamtejszej szopie (coś a la Cropsy w "The Burning" Tony Maylama). Ciała Matthew jednak nigdy nie odnaleziono. Tuż po przybyciu do Camp Paradise demoniczny morderca z nadnaturalnymi mocami zaczyna po kolei mordować nastolatków...

"Twisted Nightmare" ździebko przypominał mi pierwsze części "Piątku trzynastego", "The Burning" (1981, wątek spalenia Matthew w szopie), "Madman" (1982, postawny wygląd mordercy) oraz "The Ghost Dance" (1980, indiańskie cmentarzysko). Sporo nagości, dość wysoki body count, trochę gore (odrywanie głowy, nabicie na widły, rozrywanie gardła, nabicie na poroże jelenia etc.) Niektóre sceny w "Twisted Nightmare" dokręcili Charles Phillip Moore i Gary Graver. Aktorstwo w dużej mierze amatorskie. Dla koneserów nurtu slasher film jak znalazł.