wymyślił tytuł...

Jeden z lepszych slasherów lat 90-tych. Ogląda się go lekko i przyjemnie, nie przynudza i ma całkiem fajne zakończenie, nie odgadłem kto jest sprawcą.
Mimo że jest dość schematyczny i przydałoby się jakieś dobre gore, to i tak nadrabia te niewielkie dziury klimatem i tym, że po prostu wciąga.

Film jest tak niesamowicie głupi i pozbawiony jakiegokolwiek realizmu że aż nie mogłem traktować go poważnie, fakt że ostateczne ujawnienie mordercy mnie zaskoczyło ale motyw jakim się kierował podczas zabijania był po prostu śmieszny. Poza tym nie rozumiem jak morderca mógł z taką prędkością przemieszczać się z...

slasher?

:P

Jeśli nie masz zbyt wygórowanych oczekiwać co do horrorów z lat 90-tych, to ten film powinien ci się spodobać.

Oczywiście, po pewnym czasie typowy dla horrorów z tamtych lat szybki montaż i próby „jump scenek” zaczynają irytować. „Urban Legend” ogląda się podobnie jak „I Know What You Did Last Summer”. Choć używa...

To jest ten sam poziom co "Koszmar minionego lata". Plusem są pomysłowe zabójstwa inspirowane miejskimi
legendami. Bohaterowie są typowi dla tego podgatunku, więc jeśli ktoś ma uczulenie na filmy z nastolatkami i młodymi
dorosłymi w rolach głównych, to raczej nie będzie zadowolony. Ale nie oszukujmy się, tego typu...

SPOILER ALERT! Po obejrzeniu filmu można dojść do wniosku, że nie do końca był przemyślany, bo wychodzi na to, że morderca był też jasnowidzem. W pierwszej scenie, gdy ma miejsce miejska legenda o mordercy na tylnym siedzeniu auta, morderca musiał przewidzieć, że ktoś go tam zauważy. No chyba, że na wszelki wypadek...

Pamiętacie scenę na basenie? Dziewczyna przychodzi popływać, ale widzowi wydaje się, że to morderca, bo ma na sobie czarne spodnie, wielkie wojskowe buty i zimową (?) kurtkę z kapturem zasłaniającym twarz. Bez sensu! Taki tani zwodniczy trik. Przecież tak wygląda podejrzany typ pfff. A tu zonk. Dziewczyna, pływaczka....

film straszył ale nie był powiedzmy tak bardzo dobrze zrobiony. Nie rozumiem jak nagle gdy przecinala jej brzuch mogla potem normalnie wstac i wogole.to bylo smieszne...ale ogolnie wciagnelo mnie to i zastanawiam sie tylko gdzie mozna znalesc te legendy...moze ktos wie?

Mam orginalną wersję urban legend jest tam zajebista scena bzykania tary reid przez jej chłopaka odjazd taka laska bzykana z kazdej strony warto obejrzec ten film dla niej.

Co ciekawe oba kosztowały po 14 mln dolarów a zarobiły sporo sporo więcej. Fabuła podobna i ten sam target a o dziwo ten nie został tak zapamiętany jak Krzyk. Może to się zmieni gdy nakręcą Urban legend 2?

Przynajmniej morderca ma sporo pomysłów na zabijanie i przeżywa pod koniec, w dodatku fajny, mroczny klimat i dobre połączenie humoru z powagą.

Kolejny tłumacz-kretyn chciał się popisać twórczą inwencją i wymyślił ten beznadziejny polski tytuł. W filmie ciągle mówi się o miejskich legendach, a ulica nie pojawia sie w żadnym kadrze, ani w dialogach. Oprócz tego zgrane chwyty i irytująca fabuła. Albo nie oglądać, albo szybko zapomnieć, że się widziało.

Bonnie Tyler - Total Eclipse of the Heart

Uważam, że jest lepszy niż Krzyk i koszmar minionego lata, a przecież te filmy wyszły praktycznie w jednym czasie. Dwa pierwsze uważane za klasyke slasherów, a ten jest ewidentnie zapominany. Polecam wielbicielom slasherów i wszystkim innym. Warto obejrzeć, super rozywka.

"Ulice strachu" to film, ktory bazuje na tzw. "miejskich legendach", a ich znajomosc z pewnoscia uswietnia seans. Bez tego... nie wiem jak by bylo, ale chyba dosc przecietnie. To tak jak z filmem o slawnej osobie - znajac jej biografie, latwiej nam "wejsc" w to, co zaserwowal rezyser, a i mozemy tez doszukiwac sie, co...