Kolejny tłumacz-kretyn chciał się popisać twórczą inwencją i wymyślił ten beznadziejny polski tytuł. W filmie ciągle mówi się o miejskich legendach, a ulica nie pojawia sie w żadnym kadrze, ani w dialogach. Oprócz tego zgrane chwyty i irytująca fabuła. Albo nie oglądać, albo szybko zapomnieć, że się widziało.