"hmmmm taaaaaaaaaaaa
a po za tym wszyscy zdrowi"
Poniższa wypowiedź tyczy się książkowej postaci Jasona Bourne'a i filmowej postaci Jamesa Bonda. Książek o agencie 007 nie czytałem, więc się nie wypowiadam.
Stwierdzenie zawarte w pierwszym poście jest jak najbardziej słuszne. Jason Bourne, zarówno książkowy, jak i filmowy posiada swoją historię (a raczej jej nie posiada i ot cała historia :)), swoje uczucia, a przede wszystkim jest człowiekiem, w przeciwieństwie do Bonda, który ma zero jakichkolwiek moralnych rosterek, a jego metody pracy są po prostu śmieszne. "Nazywam się Bond, James Bond", a potem zadyma... Metody Jasona Bourne'a są bardziej wyszukane. Agent stworzony przez Roberta Ludluma jest zwany "kameleonem". Potrafi wtopić się w tłum i zinfiltrować wroga. Potrafi też z ukrycia go obserwować, a w razie czego unicestwić. Jest typowym tajnym agentem. Za to 007 tylko przedstawia się swoim nazwiskiem i robi zadymę. Książkowa seria o Bournie jest jedną z moich ulubionych, a jej adaptacje są bardzo dobrymi filmami akcji. Filmy z Bondem to marne, schematyczne i przewidywalne kino akcji, które może było dobre w latach 60 i 70, ale teraz przyciąga ludzi tylko marka.
No to wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia.
:P Matematycznie rzecz ujmując (co nie jest sprzeczne z żadnym z powyższych równań) chciałbym sformułować następującą teorię (dowód jest oczywisty więc nie będę go przedstawiał).
jeżeli:
bond = u
bourne = w
austin powers = x
master.jau = y
sonique = z
da się udowodnić, że:
1). w > u,
2). x > w, czyli też x > u,
3). y < x, (pełna moja zgoda z tą teorią), jednak nie da się udowodnić, że:
y < w oraz że y < u.
Jednym słowem: bardzo dziekuję z za slowa uznania i umieszczenie mnie w tak szacownym gronie. Z: jesteś milutka,
Pozdrawiam wszystkich wielbicieli w, x oraz z ;)
I'm Laughing Out Loud, now...
Oł dżisus... ;PP
A tak apropo to raczej powinienem być chyba "milutki" a nie "milutka"...
sugerowalem sie ksywka pewnej dj-ki (sonique) ;)
tymniemniej powyzsze stwierdzenia pozostaja w moim mniemaniu prawdziwe ;)
wy mi tu nie piszcie że Powers jest lepszy od Bourne'a bo to obraża moje uczucia, kiedy mój ulubiony bohater książkowy, filmowy i Bóg wie jeszcze jaki jest oceniany jako gorszy od jakiegoś parodianta. całkowicie się zgadzam z Don Vito. pozdrawiam
Bourne jest zdecydowanie lepszy. Jeśli porównywaćby filmowych aktorów to również Damon jest lepszy od Bondów,a w szczególności od tego wymoczka craiga.
No chyba jednak nie!! Craig wcielił się w Bonda tak jakby robił to z musu. Już nawet w Lazembym i Daltonie było więcej pasji