To jest jeden z tych filmów, w których akcja rozwija się odrobinę za szybko by rozwinąć pełnię swego potencjału, i jako widz chciałoby się mieć większą świadomość tła wydarzeń jakie rozgrywają się na ekranie. Z tego powodu przed obejrzeniem tej części zalecam rozpoczęcie swojej przygody z tym uniwersum od prequela pt: "Bunt Lykanów". Jedynka to dobra mieszanka filmu sensacyjnego w klimacie urban fantasy o poprawnym scenariuszu, nie najgorszej reżyserii i świetnej ścieżce muzycznej. Całość ogląda się stosunkowo lekko, ale kamera zdaje się nieco wstydzić zbyt intensywnego natężenia akcji, przez co rozpętujące się na ekranie piekło albo rozgrywa się w zwolnionym tempie na styl Matrixa albo zostaje zaserwowane w pocięty sposób. Chociaż audiowizualnie obraz stwarza warunki ku temu by zrobić użytek ze scen walk na bliskiej i dalekiej odległości, to prezentują one poziom co najwyżej poprawny i są w większości przypadków bardzo statyczne i przewidywalne, a wszelka choreografia prezentuje się bezpiecznie. Końcowa sekwencja również okazała się pod tym kątem rozczarowująca, co nieco psuje efekt oczekiwania na zbliżające się wielkimi krokami apogeum. Mimo tego jest to film warty obejrzenia: jest lekki w odbiorze i sensowny, ale czuć że był tutaj potencjał na więcej.