I takich filmow tez juz brak. Jesli Juliusz Machulski nie jest genialny, to przynajmniej jest tworca kultowym, ale to temat na inna dywagacje...
Vabank moglabym ogladac do upadlego i na pewno nic-a-nic bym sie nie znudzila. Bo jak tu sie nudzic, gdy mamy przed oczami swietny scenariusz, doskonalych aktorow, cudowne zakonczenie i ta niepowtarzalna atmosfere, ktora panu Machulskiemu udalo sie tak 'zorganizowac'? W dobie takiej brutalizacji kina az milo odetchnac czystym powietrzem kryminalu a'la 'Zadlo' i poczuc sie nie tylko biernym ogladaczem, ale pelnoprawnym widzem. Coraz czesciej tworcy mysla, ze my, skromni widzowie, mamy zamiast mozgu papke albo czarna dziure i serwuja nam 'dziela' typu ...( wlasciwe wpisac). A tu rezyser bawi sie fabula, gra z nami podsuwajac nam przerozne watki i poszlaki nie zapominajac o horrendalnie swietnych dialogach. I jeszcze wspaniala galeria postaci, a wiec: maestro w swym fachu- Kwinto, Dunczyk- taki owczesny hacker, para poczatkujacych i nieco gapowatych zlodziejaszkow i czarny charakter- wspanialy Kramer. W tle zas, moj ulubiony, komisarz Przygoda (wzglednie Przegroda), ktory jakos dziwnie kojarzy mi sie z Herculesem Poirot z innej bajki. W miedzyczasie motyw trabki w roznych wariacjach...
Jedyne, co nie przypadlo mi do gustu, to pani Zajacowna, ktora nie darze horrendalna sympatia, ale przy takiej obsadzie moglam na nia przymknac oko.
Jak mawial Osiolek ze Shreka: dla mnie bomba!