PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=505413}

Władcy świata

The Special Relationship
6,3 1 654
oceny
6,3 10 1 1654
Władcy świata
powrót do forum filmu Władcy świata

Film skupia się na przebiegu relacji wzajemnych Brytyjsko-Amerykańskich od czasu dojścia Tony'ego Blaira do funkcji Premiera Zjednoczonego Królestwa. Tyt. wstępu oglądamy jak Tony w 1992 r. bierze udział w szkoleniu Partii Demokratycznej w USA, gdzie dowiaduje się, jak marketingowo się sprzedać i co mówić wyborcom (to, co chcą usłyszeć), aby wygrać wybory. Później, jak zanim jeszcze nim zostaje, jest przyjmowany przez prezydenta Francji, Chiraca a następnie przez Billa Clintona - co zważywszy na to, że nie był jeszcze głową rządu UK, jest olbrzymim wyróżnieniem.

Owo wyróżnienie ma swoje podłoże. W filmie dowiadujemy się, jak głęboka więź łączy Tonego i Billa. Jej podstawą i fundamentem jest "Nowa Lewica" światowa i chęć kreacji świata wedle jej założeń, jakie uosabiają w swym mniemaniu, Clinton, Blair, a także Schroeder w RFN i bodajże Paulson w Szwecji, albo Danii (już nie pomnę - Blair wymieniał ich jednym tchem w rozmowie z Clintonem). Słyszymy, jak chcą przebudować świat - rzekomo na lepsze. Przyjaźń ową cementują wzajemne przysługi - jak Billa w sprawie Irlandii N dla Tonego i vice versa, kiedy ten ma problemy z Moniką Lewinsky. I tu zaczyna się ten film totalnie psuć...

Pod względem formalnym, gry aktorskiej etc. film jest bez zarzutu - jak większość produkcji BBC. Warsztat pierwsza klasa. Wierność faktom... cóż - tu już "zbłądzono". A mianowicie od momentu wybuchu "afery rozporkowej" film w zasadzie przestaje skupiać się na Blairze i jego polityce a obiektem zainteresowania reżysera i scenarzystów (i tym samym widza) stają się Clintonowie. Postanowiono jednak przedstawić w filmie jedną i dość jednowymiarową wersję zdarzeń. Ani słowem nie zająknięto się nad związkiem Hilary z Naczelnym Lekarzem USA - jej wieloletni kochankiem. W filmie Hilary jest niemalże świętą, brukaną przez jej męża wielokrotnymi zdradami. Podczas gdy mniej przychylni pani Rhodam Clinton cenzorzy wiedzą i mówią (a nawet pisali o tym), że ma dość podły charakterek.

W filmie nie ma o tym słowa, jaką "firmą" i "układem" była fikcja małżeństwa Clintonów. Jedynie półgębkiem i to w pozytywnym świetle, wspomina się o "Billary" - że niby tak nazywano ich małżeństwo za czasów, kiedy Bill był gubernatorem stanu Arkaso. "Billary" jako pozytywne określenie sprzedaje nam aktorka grająca żonę Blaira, relacjonując swe pierwsze spotkanie z Hillary - jak pozytywne wrażenie na niej wywarła. Ze niby Bill się jej we wszystkim radzi. Że tak na serio to rządzą oni USA wspólnie. Otóż nie. Billary - tego określenia używali złośliwe przeciwnicy Clintonów. Sama Hillary wspomina o nich w swym wywiadzie TV skarżąc się, że już o wszystko byli z mężem oskarżani, włącznie z morderstwem (soc!).

No ale hagiografowie Św. Hillary (obecnie Sekretarz Stanu USA) z BBC, postanowili nie szargać jej świętego imienia - a szkoda. Bo przez to film traci bardzo wiele na swoim uroku stając się wyjątkowo niestrawny dla kogoś, kto zna ciut więcej faktów, niźli przeciętny "Brytol", co nie wie nawet, gdzie leży Arkanso i co to takiego, że o przeciętnych mieszkańcach innych państw, karmionych mainstreamem nie wspomnę (tu wyjaśnienie: w USA media jak najbardziej głównego nurtu i bardzo poczytne pisały o Clintonach źle. Tyle tylko, że w Europie z zasady nie cytuje się konserwatystów - których, jak sami Blairi i Clinton w filmie przyznają, chcą zniszczyć).

Wniosek z tego taki: film mógł być ciekawy. Ale niestety, autorzy filmu go zepsuli. Mogli nie skupiać się tyle na kwestii "afery rozporkowej" a w zamian przedstawić w sposób pełniejszy postać Blaira - i tego, jak on sprawował władzę - zarazem w kwestiach polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej - nie pomijając przy tym okresu prezydentury Busha, interwencji w Iraku i Afganistanie, oskarżeń pod adresem Blaira w jego własnej partii, utracie władzy etc. Tego wszystkiego w tym filmie zabrakło. Zamiast tego widz ma Święta Hilarię Clintonównę z domu Rhodam. Marna to przyjemność dla politologa widzieć ten film...

Jedyny zabawny akcent, to gdy Blair wychodzi z Downing Street i wsiada do samochodu udając się na jakiś szczyt europejski i rzuca anegdotą: "że można wziąć dowolny, przyjemny wyraz w j. angielskim, jak pieniądze, sex czy jedzenie i zmienić go w nieprzyjemny poprzez dodanie przed nim wyrazu euro" - to zabawne ;))) I tu też wielka szkoda, że film nie skupił się na tym, jaki stosunek do Europy i Unii miał Tony. Zamiast tego pokazano jedynie, (poza ową anegdotą), że jego obietnica "jestem, byłem i będę europejczykiem" wygłoszona po francusku u Chiraca w 1997r, zanim jeszcze wygrał wybory i został Premierem UK, była lipą - a co odkrywamy, kiedy Tony rozłącza się w trakcie rozmowy z Chiraciem, kiedy ten składa mu gratulację po wygranych wyborach, aby odebrać tel. od Billa.

Ogółem, między 6 a 7. Tylko nie wiem, czy warto aż tyle dać tylko za to, że to BBC zrobiła? Gdyby to ktokolwiek inny, bez ich kunsztu i warsztatu robił, to za sam scenariusz 2 na szynach.

4god10

ocenił(a) film na 5
4god10

PS Ostatecznie daję 5. Jestem rozczarowany tym filmem. Bardzo rozczarowany. Zbyt płytko przedstawili postacie. Aby przedstawić Clintonów, to chyba trzeba było cofnąć się do czasów, kiedy Bill wyjechał w czasie Zimnej Wojny za Żelazną Kurtynę i przez kilka miesięcy mieszkał w bodajże Pradze, gdzie otwarcie sympatyzował z komuszkami - a co mu zostało pewnie po dziś dzień. Choć, w porównaniu ze swą żoną, to serio, Bill jest "liberałem" :]

ocenił(a) film na 8
4god10

hmmm, interesujący z pewnością opis. Sam nie wiedziałem tego i raczej nie patrzę przez ten pryzmat na omawiany film.
Sam mam też odczucia, że spłaszczono fabułę. Na strasznego idealistę wychodzi Blair. Film trochę na laurkę dla niego wygląda. To, że nic właściwie o polityce wewnętrznej nie ma to również wielka szkoda. Dobrze, że pod koniec filmu Clinton wytknął mu to, że z każdym miesiącem coraz większym prawicowcem się Blair stawał. No i jest taka trochę ewolucja premiera Wielkiej Brytanii, gdy pod koniec zaczyna rozumieć mechanizmy polityki i konieczność poświęcenia relacji na rzecz korzyści własnego kraju, tylko mówię, przez większość filmu niesamowity świętoszek z Blaira, aż się zaczyna lubić polityków.

Też żałuję, że zabrakło stosunków Tony'ego do Europy, no i to przeniesienie uwagi na Billa Clintona gdzieś po połowie filmu zepsuło ogólny wyraz. Podobnie jak w przypadku "W" a w przeciwieństwie do reżyserskiej wersji "Nixona", żałuję że nie dodano jeszcze z pół godziny materiału.

Ale tak sobie ponarzekałem, a film oglądało mi się świetnie. Jakoś ta tematyka współczesnej polityki w filmie niesamowicie interesująca się wydaje. Będę musiał jeszcze "Królową" kiedyś obejrzeć.

ocenił(a) film na 4
Roy_v_beck

filmowy Clinton mało przekonywająco wypadł - zrobili z niego jakiegoś pretensjonalnego i zgorzkniałego ponuraka, a już te jego końcowe ostrzeżenia dla Tonia - z czego to wyrosła ta mroczna klika Busha i jak skończy (Billy prorokiem, aż dziwne,że nie padło określenie faszyzm) w niedalekiej przyszłości są dość zabawne...ciekawa i zabawna scena gdy Bill mówi do Blaira, że ten mu wartości chrześcijańskie wciska i że to niezbyt pasuje do centro - lewaków...mógł mu po prostu rzec że w dupie ma jakiekolwiek wartości oprócz własnego interesu 5.5 calowego...

Ketrid2_

Trafiłeś w punkt. I pomyśleć, że takie przydupasy firmują - bo to przecież marionetki, nie oni rządzą - państwa mieniące się strażakami wolności.

ocenił(a) film na 5
Krzypur

Otóż to. Polski tytuł mocno dezorientujący - raczej powinien brzmieć w stylu "Władcy świata, ci na świeczniku".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones