Czegoś w tym filmie zabrakło. Po znakomitej obsadzie, jaką zaserwował nam reżyser (którego, swoją drogą, "Miasto gniewu" nadal tkwi w mojej pamięci) spodziewałam się, że wychodząc z sali kinowej na karku czuć będę dreszcze poruszenia/wzruszenia - niestety, nic z tych rzeczy. Trochę się zawiodłam, choć film ma duży potencjał.
Z innej beczki - klimat i scenerie momentami bardzo podobne do "Miasta gniewu". Szczególnie miejsce, w którym odnaleziono ciało zamordowanego Mike'a. Aż miałam deja vu.