Ogólnie trochę może zbyt ambitny jak dla mnie, ale warto obejrzeć. Najbardziej mi się podobała scena, jak Paul i Joanna ze sobą przez telefon zrywali śpiewając La Haine - piękne!
To fakt, dla kogoś kto ma chęć zobaczyć, to tu
http://www.youtube.com/watch?v=SMPGp4nDA10
Sam film też mi się bardzo podobał, ale drażniły mnie te "autotematyczne" gadki Garrela i to trochę obniżyło moją ocenę.
A, i jeszcze a propos tej "ambitności" to ambitny przesadnie to on nie był. Wydaje mi się, że chodziło o nakręcenie w dobie kina przyjemnego i lekkostrawnego filmu o smutku (kino zdaje się zapominać, jak wiele miejsca zajmuje on w życiu). "Tristesse" wyziera tutaj z każdego, nawet z pozornie beztroskiego Jonathana i generalnie o to się rozchodziło.