Film "W ciemności" kreuje niesprawiedliwy i krzywdzący obraz nie tylko samego Leopolda
Sochy, ale także wszystkich Polaków, którzy w czasie drugiej wojny światowej nieśli pomoc
Żydom
Niewygodna szlachetność
http://naszdziennik.pl/index.php?dat=20120105&typ=my&id=my08.txt
I jeszcze cytat: "Z dostępnych w prasie relacji jedynej żyjącej do dziś osoby uratowanej przez Leopolda Sochę, 75-letniej Krystyny Chigier, wynika, że prawdziwy Socha postanowił pomóc Żydom, gdy zobaczył skuloną z przerażenia matkę z dziećmi, i ten właśnie moment, a nie chęć zysku, był decydujący. Oprócz tego wraz z Leopoldem Sochą w akcji ratowania tej konkretnej grupy Żydów brał udział nie jeden Polak, tak jak to zostało pokazane w filmie, ale jeszcze dwóch: Stefan Wróblewski (to filmowy Szczepek) oraz Jerzy Kowalow. Większa również była grupa, której przez 14 miesięcy Polacy pomagali przeżyć w kanałach - liczyła nie 11, ale 21 osób. Poza tym towarzysz Sochy - Wróblewski, który w filmie wycofuje się ze strachu, w rzeczywistości uczestniczył w akcji ratowania Żydów do samego końca. A pieniądze, które Socha otrzymywał od Żydów i które miały mu pomóc ich wyżywić, skończyły się już po kilku miesiącach i przez większość czasu Socha z własnych środków musiał utrzymywać swoich podopiecznych. Tymczasem w filmie pieniądze te Żydzi dawali mu prawie do samego końca."
"Holland nie zaprzecza tym faktom. Pominięcie bądź przeinaczenie ich tłumaczy chęcią bardziej wyrazistego przedstawienia głównych bohaterów i wywołania głębszych emocji u widza. Ale czy cel uświęca środki? Czy wolno fałszować historię po to, aby film, jak mówiła po pokazie Holland, pobudzał "emocjonalną wyobraźnię" widzów, co w tym przypadku znaczy mniej więcej tyle samo, co "aby się dobrze sprzedał"? "
"Szkoda, że Agnieszka Holland nie pomyślała, jak wypaczoną przez nią historię odbiorą żyjący bliscy głównego bohatera oraz wszyscy ci, którzy robią wszystko, aby niemieckich obozów zagłady, w których na terenie Polski hitlerowcy mordowali Żydów, nie nazywano kłamliwie polskimi obozami koncentracyjnymi. Powstało więc kolejne dzieło, które tak jak książki Grossa, w imię "odkrywania czarnych kart naszej historii", najzwyczajniej w świecie wpisuje się w proces pomniejszania roli Polaków w ratowaniu Żydów i rozmywania odpowiedzialności za holokaust. A przede wszystkim nie pokazuje wyraziście potwierdzonych badaniami historycznymi najważniejszych faktów. Polacy jako Naród nie są współodpowiedzialni za holokaust."
"Film Agnieszki Holland otrzymał polską nominację do Oscara. Wbrew piejącej z zachwytu większości polskich i zagranicznych mediów warto sobie zadać pytanie, czy jest to produkcja, z której aby na pewno możemy być dumni i która powinna kształtować świadomość historyczną na temat relacji polsko-żydowskich w oczach światowej opinii publicznej."