Dokładnie, "W ciemnosci" na skróconej liscie oscarowej:)
oto 9 filmów z tej listy:
Belgia, "Bullhead" reż. Michael R. Roskam
Dania "Superclásico" reż. Ole Christian Madsen
Iran "Rozstanie" reż. Asghar Farhadi
Izrael "Footnote" reż. Joseph Cedar
Kanada, "Monsieur Lazhar" reż. Philippe Falardeau
Maroko "Omar Killed Me" reż. Roschdy Zem
Niemcy "Pina" reż. Wim Wenders
Polska "W ciemności" reż. Agnieszka Holland
Tajwan "Warriors of the Rainbow: Seediq Bale" reż. Wei Te-sheng
Amerykański z ducha film, to i nominacja prawdopodobna. Z całym jednak szacunkiem dla Holland i jej filmów - W ciemności na Oscara definitywnie nie zasłużyło. W szczególności przy zestawieniu z chociażby Rozstaniem.
W zestawieniu z "Rozstaniem" rzeczywiście nie zasłużyło, ale ogólnie... Gorsze filmy już zwyciężały i świat się nie zawalił ;-)
Świat nie zawali się na pewno, wszak to tylko Oscary, a te mają jedną właściwość - wszystkie nominowane filmy są godne uwagi, a mała który (bardzo) jest wybitny. Ale nagrodzenie w tej kategorii filmu realizującego schemat kina typowo komercyjnego - amerykańskiego byłoby jednak nielogiczne w kontekście większość dotychczasowych zwycięzców (przyjęło się tu nagradzać jednak filmy artystyczne). Z drugiej strony to film o shoah, a więc zwycięstwo prawdopodobne. Ja jednak będę obstawał przy Rozstaniu (przyznaję, że reszty filmów wciąż również nie widziałem, ale jednocześnie nie wydaje mi się, żeby którykolwiek z nich dorównał temu kandydatowi).
Jeśli chodzi o filmy o Shoah to zrobiłem maly resercz i wyszło mi, że wygrały do tej pory cztery filmy na dziewięć nominowanych - trochę mało jak na 55 lat, choć nominowanych pewnie jeszcze ze dwa, trzy by się znalazły (ale trzeba by dokładnie listę nominacji przestudiować). W ostatnich latach częściej też wygrywają filmy bardziej komercyjne - takie tytuły jak "Sekret jej oczu", "Pożegnania" czy "Tsotsi". Tak czy siak jednak żelaznym faworytem pozostaje "Rozstanie"... I dobrze.
Ze statystykami nie będę dyskutował, nigdy nie byłem w nich biegły;) Ale masz słuszność, wymienione filmy faktycznie konwencją trąciły. Może faktycznie kino artystyczne i Oscary po prostu ze sobą nie współgrają.
Dwie niespodzianki jak dla mnie: Maroko i Tajwan zamiast Libanu i Chin. Oprócz "W ciemności" i "Rozstania" widziałem jeno "Pinę" i jak dla mnie przegrywa z oboma.
Hiszpanie pewnie znowu walą łbem o ścianę że Almodovara nie wystawili ;-)