i to jest główny atut, po za tym że to film na faktach. Jednak jest on zbyt prosty, zbyt dziurawy- Przeskoki co 5 lat, bez opisu, jakaś walka pani adwokat która kompletnie nie została pokazana. Mimo dobrej gry aktorskiej Daniela D. L, to postac przez niego grana, strasznie mnie irytowała, słaba i płaczliwa.
Prawda taka że "w imię ojca" jest bardzo prostym filmem, a do tego rościągniętym do ponad 2h. 6/10- a obecna ocena troche mnie śmieszy.
No właśnie, też jestem zaskoczona tak wysoką oceną na Filmweb. Film wg mnie jest dobry i ciekawy, ale zgadzam się, że brakuje mu jakiejś głębi, może właśnie przez te nieczytelne przeskoki, o których piszesz.
Najbardziej chyba podobało mi się odtworzenie klimatu lat 70-tych w Belfaście, ale też wśród hippisowskiej młodzieży w Londynie. No i Daniel D.L - wg mnie aktor wybitny.
Rozczarowanie przyszło natomiast w momencie, gdy podejrzanych, a potem skazanych za akt terrorystyczny ojca i syna zamknięto w jednej celi... dziwne jak dla mnie, ale jeśli jest to zgodne z faktami to trudno mi z tym dyskutować.
W parę innych historii też trochę trudno uwierzyć. Mimo wszystko, warto film zobaczyć.
Postać była słaba i płaczliwa. Ciężko się dziwić. Przecież to był jeszcze dzieciak i poszedł do więzienia na resztę życia za coś czego nie zrobił. Ja bym płakał jeszcze więcej. :P
A nie wiem, pisał listy, współpracował z obrońcą, może nagrał tego terrorystę który się przyznał? No na pewno nie stękał bym i olewał ojca.
Zazdroszczę, jesteś wyjątkową osobą, bo wielu właśnie by płakało i się załamało. Nie można zmieścić w jednej postaci wszystkich zachowań. Bohater nie był tak twardy. Inny charakter. Chociaż w końcu wyszedł. I to chyba, poprzez współpracę z obrońcą. Listów nie pisał, bo chyba nie miał do kogo. Terrorysty nie nagrał, bo chyba nie miał czym. No, ale może jakby mu bardziej zależało, coś by wykombinował. Na pewno, taka duża niesprawiedliwość i uczucie bezradności jakie go spotkały nie mobilizują do działania, a do załamania.
Nie twierdze że bym nie płakał, no ale dla mnie temat prosty- albo walczyć, albo sie wieszać. Radykalne, choć myśle że z odrobiną sensu.
Pozdrawiam.
Nawet nie odrobinę. Tu jest dużo sensu. Problem w tym, że w ekstremalnych sytuacjach, ludzie rzadko się nim posługują. A skoro twierdzisz, że sam mógłbyś płakać, to Twój zarzut z początku, że postać jest płaczliwa, przez co denerwująca wydaję się dziwny. :P Dodam do tego tylko, że jest to historia oparta na faktach, może on tak reagował. A nawet jakby to była fikcja, to trudno zrobić film o gościu w więzieniu, jak ten by się zaraz powiesił ;)