nie zmienia dla Ciebie. słabości też ma w twoim przekonaniu. kwestia gustu, koniec tematu. tylko po co tak ostro z tym "pie-rdol-onym szajsem".
zielona mila to dno (i 3 metry mułu), że też ludzie porównują gówno z kawiorem ale cóż, jedni lubią boczek a drudzy jak im skarpetki śmierdzą.
Już dawno pisałem, że lepszy od "Zielonej Mili" i "Skazanych na Shawshank", bo tandetnie płytkie filmy..
A "W Imię Ojca" jest do tego oparty na autentycznej historii..
hm, z filmów więziennych to polecić można jeszcze "Więzy krwi" i "Papillona"
Naprawdę warto. Nie zastanawiaj się tylko oglądaj.
A porównania do 'Zielonej Mili" są jak dla mnie troche niepoważne. To są zupełnie inne filmy. To kino innego rodzaju.
Lepszy o co najmniej kilka klas moim zdaniem, ale skąd to porównanie. Rozumiałbym do "Skazanych na Shawshank".
Nie wiem, pytam o to, co słyszałam, może jest to nielogiczne. A jak Ci się 'Skazani...' podobali? Czytałeś może książkę?
Skazani mniej więcej na tym samym poziomie mi się podobali co "W imię ojca", ale widziałem dawno. Książki nie czytałem.
To dwa zupełnie różne filmy. Dla mnie obiektywnie lepszy, ale porównywanie obu ma żaden sens. Oba należy obejrzeć, jeśli chce się siebie nazywać "kinomanem". Pozdrawiam i życzę udanego seansu w przyszłości :)
Jak to już zostało wcześniej powiedziane są to dwa różne filmy, znaczną nierozwagą tudzież ignorancją jest przyrównywanie ich do siebie. Jako, iż jestem fanem S. Kinga mogę być dosyć stronniczy, Zielona i Skazani to jedne z niewielu dramatów jakie wyszły spod pióra mistrza grozy, oba opowiadania przeczytałem i obie ekranizacje widziałem. Jak dla mnie filmy na podstawie Kinga to mistrzostwo, dopracowane, z rozmachem, piękne, natomiast w imię ojca jest taką perełką, chociaż nakręcony dla TV, to ma wiele zalet i podejmuje ciekawą tematykę, pozdrawiam.
oczywiscie ze tak. ale to nie jest jakis wyczyn. ten film sam w sobie jest wysmienity. koncert aktorski
co ty porównujesz człowieku
tandetną i ckliwą zielona milę do w imię ojca ?
Daniel Day Lewis gra lepiej niż tam cała obsada razem wzięta
Według mnie o kilka klas lepszy, ale to kwestia gustu. W mojej opinii "Zielona Mila" to taki hit dla mas - słodki, ale można łzę uronić, pokazujący, że nie ma tak naprawdę rzeczywiście złych ludzi i tryskający morałem podanym trochę za bardzo na tacy. Owszem, film ma plusy - trudno by ich nie miał, skoro jest zrobiony na podstawie książki Kinga, bodaj jednego z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Żeby było jasne - rozumiem i wcale mi to nie przeszkadza, że Zielona jest tak wysoko oceniana i podoba się ludziom. Jest to w sumie ładny filmik, ładnie wyreżyserowany, ładne zdjęcia, z ładnymi kreacjami aktorskimi, ze wzruszającą fabułą. Ok, ale nie dla mnie.
Natomiast "W imię ojca" to zupełnie inna para kaloszy. Ten film jest "duszny", ma specyficzny klimat. To nie jest hollywoodzka produkcja z pięknymi obrazkami jak Zielona. To, że jest to film oparty na faktach przygnębia, ale świetnie pozwala wczuć się w panujący na ekranie wyspiarski klimat. Jeszcze jak ktoś trochę liznął tej części historii, to na pewno "W imię ojca" przypadnie mu do gustu.
Spróbuj obejrzeć, co Ci szkodzi. Ale nie nastawiaj się na klimat "Zielonej Mili".
W zasadzie chciałem odpisywać autorowi tematu, ale w pełni się podpisuje pod twoją odpowiedzią. Dodam tylko, że ostatnią scenę z "W imię ojca" zapamiętam najprawdopodobniej do końca życia. Jedna z najlepszych jakie widziałem:)