Ludzie spójcie jaką ten film ma notę! Normalnie on chyba powinien zgarnąć wszystkie możliwe Oscary wg Was. Uwielbiam filmy wojenne, ale ten jakoś mnie nie wbił w ziemię i bynajmniej nie dlatego że nie ma szybkiej akcji itp. itd. Wydaje mi się że Ci co czytali książkę (ja nie) z sentymentu dali wysoką ocenę. Ostatnio oglądałem "Na tyłach wroga" (Saints and Soldiers) - w podobnym klimacie, ale chyba nieco lepszy niż "Midnight Clear".
Ja czytałam książkę i na pewno nie daje punktów z sentymentu. Zazwyczaj własnie dlatego że coś już znam , psuje moje zdanie o filmie tym razem było odwrotnie.Poprostu podobało mi się że wiele nie odbiegał od tego co przeczytałam, oraz byłam usatysfakcjonowana grą aktorską i zdecydowanie. To wszystko.
Ale to nie jest typowy film wojenny, więc na szybką akcję nie ma co liczyć. Tu chodziło o przekazanie pewnych wartości. Film bardzo sugestywny i wstrząsający. Zresztą książka też jest niczego sobie... :P
Do książki się nie umywa... Jest o wiele płytszy, mniej uniwersalny, mniej sugestywny, mniej intrygujący i poruszający. W dodatku kiepsko prezentuje się od strony technicznej.
Zazwyczaj film jest gorszy od książki, dlatego że przy czytaniu wszystko sugestywnie podporządkowywujemy sobie, tak aby nam pasowało. Ale emocje mogą być równie silne i na filmie , i podczas przerabiania książki. Więc nie mów "płytszy...." dlatego że kogoś mógł bardziej wzruszyć... mógł wywrzeć na kimś większy wpływ film niż książka, to zależy od osoby...
Racja, zależy od osoby, są różne gusta, ale faktem jest, że książka w znacznie większym stopniu skupia się na emocjach, odczuciach bohaterów. Wiele bardziej przywiązuje nas do nich. I nie chodzi tutaj o to, że więcej można było w niej zawrzeć -to po prostu rezyser nie skoncentrował odpowiedniej uwagi nma sferze emocjonalnej postaci, co było do zrobienia. W filmie narracja pojawia się zdecydowanie zbyt sporadycznie, a zawarte w niej zdania nie są tak wymowne, by można było współczuć, 'zrozumieć' Wont'a, poznać go. W efekcie wrażenie wywiera 'tylko' kulminacyjna scena. Pisząc 'płytszy' chodziło mi przede wszystkim o postaci - te opisane w powieści Wharton'a są wiele bardziej ekspresyjne, bliższe i - przede wszystkim - nietypowe. Nie można opisać ich uciekając się do kilku określeń. Te 'zekranizowane' natomiast - tak. Gordon w zbyt dużej mierze skupił się na niezależnej formie swego obrazu, w wyniku czego przerosła ona treść.
ja sie nigdy nie sugerowałem notami do filmu wiadomo ze sa maniacy i kazdeog cieszy co innego ktoś lubi filmy Gore i tym filmom daje 10 ktoś lubi filmy sience-fiction i im daje 10 szczeże mówiac sam dałe 10 temu filmowi bo film mi sie starsznie podoba a pozatym ma zaledwie ponad 100 głosów wiec niczego to nie zmienia bo na liscie sie nie pokaze to tak jakby wejśc na jakiegoś aktora na którego zagłosowaly 2 osoby i dały 2 x 10 i co niby ma zgarnać oscary:| bo ma średnia 10 bez przesady...
Mozna zrobic film wojenny w stylu "szeregowca ryana", równie dobrze mozna nakrecic "buffallo soldiers' :)
Nie wiem jak mozna porównywac film i ksiazke. To dwie zupelnie rózne rzeczy. Jesli oceniac sam poziom to ksiazka równie dobra co film...
Po pierwsze: Film "na tyłach wroga" był filmem dobrym choć była to poprostu kopia "W Jasną..."- podobna fabuła, przesłanie. Księżycowa noc dostała ode mnie 9 choć nie czytałem książki(obiecuję że nadrobię). Przed oglądaniem nie można się nastawiać na coś w stylu Szeregowca Ryana bo można się zawieść.
Aha, i zauważcię że w filmie jest naprawdę świetna muzyka
"W księżycową jasną noc" to rewlelacyjny film i na swoją notę jak najbardziej zasługuje. "Na tyłach wroga" to bardzo dobry film i nie dopatrzyłem się w nim kopii "W księzycową jasną noc". Trochę inny klimat, inni ludzie, inna historia, przesłanie podobne to fakt ale mi to nie przeszkadza. W obydwu filmach liczy się prawdziwie urzekająca atmosfera, której darmo by szukać np. w "Szeregowcu Ryanie".
No może klimat nieco inny. Ale zobacz:
-Akcja obu filmów rozgrywa się w Ardenach
-Filmy opowiadają o małej grupce ludzi pozostawionych samym sobie
-W obu filmach był żołnierz że tak to ujmę "niepewny psychicznie"
-W "Na tyłach wroga" były sceny pobratania się z wrogiem
Historie bardzo do siebie podobne, przynajmniej pozornie.
Ale oczywiście nie uważam aby "Na Tyłach wroga" był złym filmem, po prostu o klasę niższy od "W Księżycową jasną noc"
Pozdrawiam
A ja ksiązki nie czytałem, a tylko film ogladałem i dałem 10 tke, bez żadnego sentymentu do książki. Łyso ci????
Moi drodzy film ten jest dobry ale nie genialny a za filmy genialne daje się 9, wybitne 10. Szkoda, że niektórzy tak strzelają dziesiątkami na prawo i lewo tylko dlatego, że film był ok. Sam zresztą tak robię ale czas to zmienić. Ten film oceniam na 7 bo ma urok ale do wybitnego obrazu wiele mu jeszcze brakuje. Oglądałem go dość dawno temu, generalnie lubię filmy wojenne ale nie jest to ten, który mógłbym oglądać kilka razy z rzędu:)
Osoba, która zaczęła ten wątek ma dużo racji ale wynika to z systemu ocen w filmweb. Jednego 7 jest dużo więcej warta niż innego 9.
Pozdrawiam
Ja też książki nie czytałem, ba, o tym, że to jest ekranizacja dowiedziałem się dopiero po obejrzeniu filmu, a 10 wystawiłem. Dlaczego? Za klimat jaki ma ten film. Naprawdę, "Midnight Clear" mnie wessał, przemielił i wypluł. Niewiele jest filmów, o których mogę z czystym sumieniem powiedzieć to samo. Fakt, nie jest to " Kompania Braci" czy "Szeregowiec Ryan", ale ten film ma właśnie nimi nie być! To coś zupełnie innego. I właśnie za to coś innego, klimat, fabułę (choć na podstawie powieści) i realizację ten film dostał ode mnie 10. Tak rzekłem:D