nie polecam, sam jestem jego ogromnym fanem ale w tym filmie wszystko poległo, większość
aktorów źle dobrana i sami nie wiedzieli co chcą przedstawić, szczególnie na siłę James Franco,
najdziwniejszy moment w tym filmie to motyw gdy Statham spotyka się ze swoimi niby wrogiem w
barze, gniot po prostu
Niestety muszę się zgodzić z kolegą, też jestem fanem Stathama ale jak tak dalej pójdzie to stoczy się w kierunku późnego Seagala :-) SPOILER!!!! Bez sensu początek, jak zwykle durnowata i głupawa policja (FBI, DEA nieważne.......), to już sie staje męczące..... Agent specjalny na emeryturze trzymający SWOJE (!!!!!) akta w piwnicy, ze swoimi zdjęciami i pełnymi danymi żeby nie było wątpliwości..... ludzie litości..........
solidnie zrobiony film ,trochę za mało akcji ale jak juz sie pojawi to jest mocno i boleśnie ,scenariusz całkiem zgrabny no i to przesłanie -winers dont use drugs -aktorzy w sumie ok ,Franco jako główny bad boy ,taki sobie -Statham jest jak w kazdym swoim filmie dobry z niego fighter, reszta po prostu jest .Filmik jak najbardziej do obejrzenia w senne niedzielne popołudnie z lekkim piwkiem w łapie .
zgadzam sie bardzo slaby o ile nie najslabszy w repertuarze Stathama. szkoda ze franco wystąpil w tym filmie, myslalam ze stac go na wiecej
Pełna zgoda a scenariusz to dno. Za to dobre zdjęcia. Zawiązanie akcji poprzez tajne akta w piwnicy kwalifikuje się do złotych malin gdyby takowe były. Kilku dobrych aktorów, gra tak histerycznie jakby w ogóle reżysera nie było.