A kto z was nie odniósł po sobie wrażenia, że upiorniejsza była pierwsza historia - z przygodnym seksem z niespodzianką?:)
Drugą też oglądałam z rosnącym zaciekawieniem, nie dałam 10, bo coś szybko się sprawa rozwiązała.
Dodam, że lubię takie kino, oraz, że nie spodziewałam się wielkiego kina - na film trafiłam przypadkiem, w telewizji, kładąc się wieczorem do łóżka.
Acha, i jeszcze jedno - pamiętacie retrospekcje bohaterki pierwszego aktu? Czy wy również czuliście to zażenowanie?Hahaha:)
"A kto z was nie odniósł po sobie wrażenia, że upiorniejsza była pierwsza historia - z przygodnym seksem z niespodzianką?:"
Moim zdaniem na pewno była bardziej tajemnicza. Co do retrospekcji nie wiem o którą scenę Ci chodzi, ale zgaduję w ciemno - prysznic bohaterki ?:)
Prysznic i ta celowo kiczowata muzyczka... Mmmmm... pycha! Zadziwiająco śmieszna i kiczowata scenka. Natomiast jeżeli chodzi o te dokumenty sugerujące chorobę weneryczną, cóż wątek nie został poprowadzony dalej, to miała być jedynie taka próba odwrócenia uwagi widza. A po chwili... No właśnie. Thriller pełną gębą ;)
Te dokumenty to mógł być taki MacGuffin, w końcu ten film to taki hołd dla Alfreda. Tak samo takim swoistym MacGuffinem są Ci murzyni goniący za Liz.
No, murzyni byli niebezpieczni i troszkę fabuła przyśpiesza w tym momencie. Ale to chyba powinien być raczej przedmiot pożądany przez bohaterów filmu. MacGuffin jest mocno dwuznanczny. Rozbawiło mnie wyjaśnienie Mistrza Hitchcocka czym on jest:
It might be a Scottish name, taken from a story about two men in a train. One man says "What's that package up there in the baggage rack?", and the other answers "Oh, that's a McGuffin". The first one asks "What's a McGuffin?". "Well", the other man says, "It's an apparatus for trapping lions in the Scottish Highlands". The first man says "But there are no lions in the Scottish Highlands", and the other one answers "Well, then that's no McGuffin!". So you see, a McGuffin is nothing at all.
Nawet widzę, że najmądrzejszy w branży, Dżordżi Lucas, debatuje nad znaczeniem MacGuffina mimo iż w życiu nie nakręcił żadnego dreszczowca. I jeszcze wie lepiej od Hitcha, a nie wymyślił tego terminu.
Hitchcock defined a MacGuffin as the object around which the plot revolves, but, as to what that object specifically is, he declared, "the audience don't care".
A Dżordżi na to:
Lucas, on the other hand, believes that the MacGuffin should be powerful and that "the audience should care about it almost as much as the duelling heroes and villains on-screen.
retrospekcje - miałam na myśli pierwszą historię, jak obok głowy bohaterki pojawiała się mgła a w niej np moment, że gdzieś zostawiła rękawiczkę itp, to mnie rozwaliło