Film nie jest przesadnie odkrywczy, można by się również zastanowić nad wiarygodnością fabuły, ale akceptując wszystkie tzw. wymagania rynku, stwierdzić należy, że ''W rytmie serca'' to kawał profesjonalnej i rzetelnej roboty warsztatowej. Bardzo dobre aktorstwo (świetny Romain Duris) i zdjęcia. Poważnym błędem jest natomiast dodanie epilogu. Napisy końcowe powinny pojawić się wraz z odkryciem przez Toma zwłok zabitego ojca. A tak dostaliśmy na koniec sentymentalny, przelukrowany deser o tragicznym wyborze między życiem a sztuką, zaserwowany w sposób bardzo dosłowny.
Nie zgodze się. Końcówka filmu jest niezwykle niejednoznaczna, czególnie ostatnie ujęcie - spojrzenie głównego bohatera a swoja nauczycielkę... Czy jest to powrót d sztuki? Czy Wcześniejsza potyczka to zabicie "starego" Thomasa, czy bohater się zmienił czy nie? I jesli tak to na ile? Końcówka właśnie zachęca do takich pytań i jest wg mnie mistrzowska. Zakończenie filmu na śmierci ojca odebrałoby tej produkcji misternie stonstruowaną, samkowitą i otwarta puentę.