Paul Thomas Anderson jest jednym z moich ulubionych reżyserów. Widziałem wszystkie jego filmy. Wszystkie zrobiły na mnie wrażenie duże, olbrzymie albo wręcz zachwyciły. "Wada ukryta" to według mnie najsłabszy obraz tego twórcy. Już "Mistrz" (którego być może do końca nie zrozumiałem) podobał mi się bardziej. Spodziewałem się czegoś kalibru "Aż poleje się krew" albo "Magnolii", tymczasem na seansie spędziłem dość męczące nieco ponad 2 godziny. Nie będę jednak rozwlekał się z argumentami. Polecam obejrzeć i ocenić samemu, bo jak widać nawet po wpisach na forum filmwebu, zdania są różne.
Mistrz był dla mnie akurat najlepszym filmem Andersona. Świetnie przedstawiona wizja nowych sekt - także ruchów do tego za kilkanaście lat pretendujących typu art of living etc - wykorzystujących nieszczęśliwych poszukujących celu ludzi sukcesu i porażki zarazem żeby pokazywać poczucie spełnienia. Wada ukryta, moim zdaniem, jest jedną wielka zagadka. No bo czymże jest ta wada ukryta? W pewnym momecie filmu było to powiedziane, ale nie wierzę żeby było tak łopatologiczie pokazane;) No hej!
No i czym jest, bo ja chyba (chyba, że to to co mi się wydaję, ale raczej nie) nie dostrzegłem, a film mi się podobał xd
P.T. Anderson zaliczył taki spadek z Inherent Vice, jak Coenowie z Big Lebowski, czy Gilliam z Las Vegas Parano.