Kolejna polityczna ulotka Godarda, skupiająca się tym razem na życiu uroczej, włoskiej marksistki i jej rozważaniach na temat... marksizmu we Włoszech? Przyznam, że pogubiłem się w ciągłych powtórzeniach i specyficznym języku żywcem wyjętym z gazetek z chińskiej ambasady (do tego film był po włosku, z francuskim lektorem i angielskimi napisami). Oglądało się to jednak zdecydowanie przyjemniej, niż "Wiedzę Radosną".
Podczas seansu miałem wrażenie, że jestem pierwszorocznym studentem i pomyliłem aule, trafiając na wykład o marksizmie, gdzie połowa sali śpi a profesor-sklerotyk pogubił notatki i cały czas powtarza te same zdania. Pozostaje więc tylko potupać nogą do "Bandiera Rossa".
Niestety w tym filmie "Bandiera Rossa" się nie pojawia (przynajmniej w tej wersji, jaką ja oglądałem).
Musiało zatem poplątać mi się z Międzynarodówką ale podziwiam drobiazgowość i rewolucyjną czujność ; )