Do tego miałem szczęście oglądać film z zapóźnionym lektorem. Plus należy się za taneczne stroje i kilka scen na końcu. Cała reszta to jakaś dziecinada. Moje zabawy w Indian były bardziej realistyczne. Bohaterowie płascy jak mongolskie stepy. Meksykanka, która jest córką Amerykanina i kobiety Komanczów :) Wojownicy Apaczy :D, wołający czasem ajaj. Jeśli ktoś nastawi się na dobry film, to srogo się rozczaruje. Jeśli zaś chce się pośmiać, to niech włączy toto w towarzystwie i rozbawienie gwarantowane. Ubaw po pachy!
Próbki dialogów:
- Jesteś głupi e stupido!
- Niemniej będzie go musiał zabić.
- W porządku, ruszamy.
- Czuję, że rana jest poważna.
- I blisko serca mój querido - pocieszyła go Meksykanka.
- Ale kiedy mój duch odejdzie ze mnie, moi wojownicy zabiją was wszystkich.
- A ciebie senior szaman zakopiemy w wielkim mrowisku.
- Poruczniku, mamy kłopoty. Muszę spróbować się dogadać i uratować mieszkańców.
- Tak sir.
- Powodzenia sir.
- Zgodnie z etykietą powinniśmy oddać im honory wojskowe bronią - stwierdził (według lektora) porucznik.