Kilku rzeczy nie rozumiem.
Julia pierwszy raz widzi Irinę jak schodzi po schodach wyrzucić śmieci czyli mieszka nad nią. To czemu hałasy słyszy zza ściany i widzimy później, że Irina mieszka obok niej?
No i co to był za gość, który został złapany przez policję i mówili, że to jest ten "Spider", który mordował ludzi. Nie miało to żadnego wpływu na fabułę. Czy to była tylko tania próba pokazania Julii jako wariatki?
I finał... Daniel podciął jej gardło, poleżał obok z minutkę. Reżyser jasno sugeruje, że Julia nie żyje i minutę później ona wstaje jakby nigdy nic się nie stało?
Irina mieszka po sąsiedzku na tym samym piętrze, ich pierwsze spotkanie jest po prostu na klatce schodowej niżej. Policja złapała gościa, który był po prostu karany wcześniej za gwałt, być może został wrobiony przez prawdziwego mordercę. Co do trzeciego pytania, nie wiadomo czy zrobiła to celowo, udając że traci przytomność, wiedziała o broni w szufladzie. Możliwe, że po prostu odzyskała przytomność chwilę później.
Film nie jest jakiś odkrywczy, wszystko w kinie już było, ale błędów logicznych raczej się ustrzegł i w zasadzie ciężko o coś się przyczepić, jest dobrze nakręcony. Nie ma pustych scen. Wszystko ma tutaj swoje znaczenie aby dobrze opowiedzieć tę historię.
Z tym podcięciem gardła też trochę ni zgrzytnęło, ale można na siłe uznać że zrobił to, powiedzmy nie w tym miejscu gdzie trzeba, a dziewczyna udawała nieżywą
On podciął jej jedynie ścięgno (to chyba jednak mięsień, nie jestem jednak pewien). W każdym razie nie, nie było to pełne poderżnięcie gardła na pewno. Pamiętajmy też, że kobieta była aktorką, o czym wspominała w rozmowie przy stole.
Pamiętajcie że była wcześniej AKTORKĄ ! Wcześniej w jednej ze scen chyba na obiedzie mówiła że była aktorką ale to nie dla niej i zmieniła zawód , zabójca uwierzył że ona nie zyje a ona po prostu to ładnie zagrała. Jak mam się przyczepić to tylko powiem że za dużo tej krwi tam pokazali i za duża ta rana byla żeby ktoś nie zemdlał i jeszcze mial czas udawać śmierć a potem wstać i strzelać :)
A co ma do tego aktorstwo ? Już na łóżku krwawiła, ledwo się ruszała, a potem wykrwawiła się na podłodze,żeby potem wstać i zabić go. To się nazywa robienie z widza głupka. Żenujące, ale cały film był słaby, choć tak zrobiony by obejrzeć go niestety do końca.
Rozcięty łuk brwiowy powoduje takie krwawienie, że nieraz ludzi przeraża, a mimo to nikt od tego nie umiera. Bez przesady, nie wykrwawiła kilku litrów, cięcie było płytkie (czego nie można powiedzieć o cięciu Iriny).
Wątpliwości mam jedynie odnośnie podcięcia gardła Irinie, chyba że ją tylko ogłuszył, bo gdy wszyscy weszli do jej mieszkania było tam czysto.
Niepotrzebnie tylko strzelała mu w plecy. Jeśli rumuńskie prawo jest jak polskie, doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej
Jest taka sprawa z Australii, jakbym pogrzebała, to do znalezienia, gdzie babce praktycznie odcięto głowę, tak mówili lekarze, że czegoś takiego nigdy nie widzieli, a jednak. Przeżyła i wskazała swoich oprawców.
Mógłbym się podpisać pod Twoim komentarzem, miałem te same przemyślenia oglądając go. Ustrzegli się błędów logicznych - przynajmniej mi się nic nie rzuciło w oczy a jestem dość wyczulony w tej kwestii, akcja sprawnie poprowadzona bez dłużyzn, film nie udaje, że jest czymś więcej a kilka scen dało ciary jak np. rozmowa w metrze czy "odmachanie" w oknie.
Jesteś wyczulony w kwestii błędów logicznych ale utrata 2 litrów krwi w 2 minuty i wstanie jakby nigdy nic nim dla ciebie nie jest. Beka .
Beka to z Ciebie, że odpowiadasz na komentarz sprzed ponad roku i oczekujesz, że odniosę się do jakiegoś szczegółu fabularnego xD
"Wszystko, co widziałam, to ramię poruszające się nad moją twarzą. W lewo i prawo i lewo i prawo. Jego ruchy wydawały dźwięk. Mokry dźwięk, dźwięk mojego rozcinanego ciała. Podcinał mi gardło nożem. Znowu i znowu i znowu."
Alison Botha urodziła się 22 września 1967 roku w Port Elizabeth w Południowej Afryce. Jej rodzice rozwiedli się, gdy miała 10 lat, a Botha spędziła większość dzieciństwa mieszkając z matką i bratem.
18 grudnia 1994 roku spędziła trochę czasu na plaży z przyjaciółmi. Potem zabrała ich z powrotem do swojego mieszkania na pizzę i gry. Kiedy większość znajomych się rozeszła, Botha odwiozła swoją ostatnią przyjaciółkę do jej mieszkania. Potem wróciła do domu. Gdy tylko 27-latka zaparkowała samochód, do środka wdarł się mężczyzna z nożem. Powiedział że ma się przesunąć, albo ją zabije. Zmusił ją do przejścia na inne siedzenie, zamykając ją w jej własnym aucie. Przedstawił się jako Colin. Następnie pojechał jej samochodem po wspólnika.
Porywacze – później zidentyfikowani jako Frans Du Toit i Theuns Kruger – zabrali ją na opustoszały obszar na obrzeżach miasta. Powiedzieli Alison, że będą uprawiać z nią seks i zapytali ją, czy będzie z nimi walczyć. Uwięziona i przerażona o swoje życie, Botha powiedziała, że nie. Obaj brutalnie ją zgwałcili. Początkowo próbowali ją udusić, ale mimo to wciąż żyła. Wtedy dźgnęli ją 46 razy w brzuch i szyję, i poderżnęli jej gardło tak głęboko, że prawie odcięli jej głowę.
Gdy mężczyźni wreszcie się cofnęli, usłyszała, jak podziwiają swoją pracę i rozmawiają: "Myślisz, że ona nie żyje?" zapytał jeden z napastników. „Nikt tego nie przeżyje” - odparł drugi.
Zadowoleni, że ją zabili, Du Toit i Kruger odjechali. Ale nie wiedzieli, że Botha wciąż oddycha.
Leżąc samotnie na piasku i potłuczonym szkle, Botha wiedziała, że „musiała przynajmniej zostawić wskazówkę, kto to zrobił”. Postanowiła wypisać imiona swoich napastników w błocie. Pod spodem napisała: „Kocham mamę”.
„Zdałam sobie sprawę, że moje życie było zbyt cenne, by odpuścić, a to dało mi odwagę, by przetrwać”.
W oddali widziała światła samochodowych reflektorów. Wiedziała że gdyby udało jej się dotrzeć do drogi, ktoś mógłby jej pomóc. Alison przeżyła prawie 50 ciosów w gardło i brzuch. Kiedy próbowała wstać, zdała sobie sprawę z pełnego zakresu swoich obrażeń. Gdy się podciągnęła, jej głowa zaczęła opadać do tyłu.
W międzyczasie poczuła też, że coś oślizgłego wystaje z jej brzucha - jelita. Jedną ręką podtrzymywała częściowo odciętą głowę, a drugą trzymała w koszulce wyprute wnętrzności, dopóki nie dotarła po pomoc.
Botha wspomina: „Kiedy pochylałam się do przodu, mój wzrok pojawiał się i znikał i wiele razy upadałam, ale udało mi się wstać, aż w końcu dotarłam do drogi”.
Tam upadła i leżała wzdłuż białej linii. Nawet w swoim stanie wiedziała, że jest to najlepsza pozycja do przyciągnięcia uwagi kierowcy.
Na szczęście nie musiała długo czekać. Młody student weterynarii Tiaan Eilard, który przyjechał do Port Elizabeth z Johannesburga, zobaczył Bothę leżącą na środku drogi i zatrzymał się.
„Bóg umieścił mnie tamtego wieczoru na tej drodze z jakiegoś powodu” — powiedział później Eilard.
Wykorzystał swoją wiedzę weterynaryjną, aby wsunąć odsłonięte narządy kobiety z powrotem do jej ciała i wezwał pogotowie ratunkowe.
Alison Botha została przewieziona do szpitala, gdzie jej przerażające obrażenia oszołomiły lekarzy. Jeden z nich, Alexander Angelov, powiedział później, że nigdy nie widział tak poważnych obrażeń w ciągu 16 lat praktyki lekarskiej.
Botha była na krawędzi śmierci. Ale udało jej się przeżyć — a także pamiętała wszystko o swoich napastnikach. Wkrótce była w stanie zidentyfikować ich na policyjnych zdjęciach, gdy była jeszcze w szpitalu. Doprowadziło to do szybkiego aresztowania „Rozpruwaczy - Gwałcicieli”, jak nazywano ich w prasie.
Późniejszy proces przyciągnął uwagę całego świata. Zarówno Du Toit, jak i Kruger przyznali się do ośmiu zarzutów, w tym porwania, gwałtu i usiłowania zabójstwa. Oboje zostali uznani za winnych i skazani na dożywocie w sierpniu 1995 roku.
Dziś jej historia jest przykładem zarówno ludzkiej deprawacji, jak i siły ludzkiego ducha.
W 2016 powstał inspirowany jej historią film pt "Alison".
Opracowała: Natalia Montewska
Wydawało się, że będzie to niezły thriller psychologiczny mimo paru niewiele znaczących zgrzytów w kwestii tego, czym Europa (wschodnia) różni się od USA, aż do momentu kiedy staje się zwykłym kryminalnym thrillerem, wtedy kilka gwiazdek leci w dół. A po zmartwychwstaniu, kolejne kilka.
To jest okropne. Ktoś nie zrozumiał filmu ale wystawił mu nieprzychylny komentarz, a potem ludzie się tym kierują. Takie komentarze, nie świadczące o filmie ale o brakach percepcyjnych komentującego powinny być usuwane przez moderację.
A przecież w razie wątpliwości można SPYTAĆ na forum, a nie pisać "nie warto oglądać".
W tym sęk, że akurat ten film warto, bo jest bardzo sprawnie zrobiony, nie ma błędów logicznych i pokazuje jak trudne jest zjawisko stalkingu, jak bardzo się nie wierzy kobietom, przez co one nie wierzą same sobie i swoim spostrzeżeniom. A jak by na to nie patrzeć, kobiety mają bardzo wyczuloną percepcję i są często dużo lepszymi obserwatorkami otoczenia i ludzi niż mężczyźni. Wszystko to jest efektem ubocznym poczucia zagrożenia lub jego świadomości, które towarzyszy większości kobiet na co dzień.
A ja jestem za tym by usuwać komentarze w twoim stylu - komuś nie spodobał się film tzn że go nie zrozumiał. Film nie jest trudny w odbiorze a ty nie jesteś wybitną jednostką, że go "zrozumiałeś"
W tym rzecz, że cały ten wątek pokazuje aż nadto dobitnie, że krytykujący filmu nie zrozumiał. I przez to, że nie zrozumiał, zaniżył mu ocenę, tak jakby to była wina twórców filmu, że on nie zrozumiał albo zrozumiał opacznie. To nie jest kwestia gustu czy wybitności. To kwestia podstawowego rozumienia, którego tobie również brak. Z jakichś powodów dziś nie można nikomu powiedzieć, że nie zrozumiał, źle zrozumiał/zestawił fakty, wnioski wyciągnął z doopy, bo "siem obrażem i poczujem siem źle a powinienem siem czuć dobrze i mieć o sobie wysokie mniemanie, nawet jeśli jest ono wydmuszkom". Nikt nie wymaga, żeby każdy był wybitnym czy intelektualistą ale utwierdzanie osób co najwyżej przeciętnych w ich mocno chybionym poczuciu zajebistości i nieomylności to jakiś żart. Jak jesteś cienki w takie klocki jak logika czy rozumienie tekstu/obrazu/sztuki to kurna o tym wiedz, a nie jak osioł wychodzisz na scenę i skrzeczysz w tonie prawdy absolutnej.
I tak, znam się na sztuce lepiej niż przeciętny widz, umiem czytać symbolikę i przekaz ukryty, np. w obrazach. Ale mam również świadomość, że istnieje wiele osób znających się na tym wszystkim dużo lepiej niż ja. I nie zamierzam im wypisywać, że nie są wybitni, ani że to żadne osiągnięcie.
Znaj swoje mocne i słabe strony, a nie się okłamujesz, a potem kompromitujesz.